Pociski Tomahawk dla Ukrainy? "Nasza reakcja będzie ostra"
Andriej Kartapołow, szef Komisji Obrony Dumy Państwowej zapowiedział stanowczą reakcję, jeśli USA przekażą Ukrainie pociski manewrujące Tomahawk. - Znajdziemy sposoby, by sprawić ból tym, którzy sprawią nam kłopoty - stwierdził w rozmowie z Ria Novosti.
Andriej Kartapołow, szef Komisji Obrony Dumy Państwowej, były wiceminister obrony zapowiedział stanowcza reakcję Rosji w sytuacji, gdy Stany Zjednoczone przekażą Ukrainie pociski Tomahawk.
Nasza reakcja będzie ostra, niejednoznaczna, przemyślana i asymetryczna, znajdziemy sposoby, by sprawić ból tym, którzy sprawią nam kłopoty - powiedział Kartapołow dla Ria Novosti.
Zaznaczył, że rosyjscy wojskowi dobrze znają "Tomahawki" z doświadczeń w Syrii i wiedzą, jak je zestrzeliwać. Kartapołow uważa, że liczba tych rakiet, w przypadku ich dostaw, będzie ograniczona, co nie pozwoli im znacząco wpłynąć na przebieg działań bojowych. Jak dodał, do odpalania "Tomahawków" potrzebne są albo okręty, albo naziemne wyrzutnie, analogiczne do tych rozmieszczonych w Polsce i Rumunii. Stwierdził, że Ukraina takich systemów nie ma i nie przygotowuje. Kartapołow stwierdził, że w razie wykrycia Tomahawków w Ukrainie zostaną użyte "Kindżały" i drony Geran.
Trump zmienia kurs wobec Rosji? "Rozczarował się"
Przypomnijmy, że w niedzielę Donald Trump zapowiedział, że podjął już decyzję w sprawie Tomahawków, jednak dodał, że chce wiedzieć, do czego Ukraińcy chcieliby ich użyć. Prezydent Zełenski apelował o dostarczenie pocisków podczas spotkania z Trumpem 23 września.
Pociski Tomahawk to pociski manewrujące wystrzeliwane ze statków, okrętów podwodnych, ale i wyrzutni, przeznaczone głównie do precyzyjnych uderzeń cele lądowe o dużej wartości na dużym dystansie. Mogą mieć zasięg nawet do 2,5 tys. km. W dobie ataków na rosyjskie rafinerie byłyby z pewnością doskonałym rozwiązaniem dla Sił Zbrojnych Ukrainy.