Trzy godziny umierał na oczach partnerki. Na pomoc było już za późno

182

Tragiczne sceny rozegrały się w niedzielę na Dolnym Śląsku. 31-letni mieszkaniec powiatu oleśnickiego zmarł w męczarniach na oczach ciężarnej partnerki. Mimo, że w okolicy nie brakowało zespołów ratownictwa medycznego, karetka przyjechała dopiero po trzech godzinach.

Trzy godziny umierał na oczach partnerki. Na pomoc było już za późno
Karetka przyjechała do 31-latka po trzech godzinach. Na pomoc było już za późno (zdj. poglądowe) (Getty Images, Artur Widak)

Dramat rozegrał się na pograniczu Oleśnicy i Spalic. Mężczyzna trzy godziny umierał na oczach 28-letniej partnerki, będącej w 7. miesiącu ciąży. O sprawie poinformował portal mojaolesnica.pl.

Wykluczono udział osób trzecich. Przyczyną śmierci była niewydolność krążeniowo-oddechowa – powiedziała w rozmowie z lokalnym serwisem rzeczniczka oleśnickiej policji Bernadeta Pytel.

Dramat pod Oleśnicą. 31-latek zmarł na oczach ciężarnej partnerki

W niedzielę ok. godz. 16 u chorego pojawiła się karetka pogotowia oraz straż pożarna. Jak wynika z ustaleń oleśnickiego portalu, pomoc wezwano przeszło 3 godziny wcześniej. Pierwsze zgłoszenie miało trafić do Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego we Wrocławiu o godz. 12:40. Do 31-latka nie skierowano zespołu ratownictwa medycznego.

Z mężczyzną zaczęło się jednak robić coraz gorzej. O godz. 15:47 pojawiła się informacja, że jest nieprzytomny. Miało dojść u niego do zatrzymania krążenia. Dopiero wtedy wysłano do niego karetkę.

Liczby wskazują, że dyspozytornia czekała ponad trzy godziny na skierowanie jakiejkolwiek pomocy do mężczyzny – wskazuje dziennikarz portalu mojaolesnica.pl.

Były wolne karetki. Nie skierowano ich do pacjenta

Po przybyciu na miejsce ratownicy stwierdzili zgon mężczyzny. Zarówno u niego, jak i u jego partnerki potwierdzono zakażenie COVID-19. 28-latka miała wszystkie parametry w normie, więc pozostawiono ją w domu.

Redakcja lokalnego portalu podkreśla, że w czasie gdy pacjent oczekiwał na pomoc, dostępne były dwie karetki. Jedna z nich była w gotowości od 11:04 do 13:35 i od 14:11 do 14:46. Druga z kolei stacjonowała w bazie w godzinach 12:56 – 13:30 i 14:19 – 15:37.

Kto zatem odpowiada za śmierć 31-latka? W związku z COVID-19 obciążony jest cały system ratownictwa medycznego. Okazuje się jednak, że takie problemy na Dolnym Śląsku występowały już wcześniej, jeszcze przed wybuchem pandemii. Dolnośląski Urząd Wojewódzki, pod który podlega dyspozytornia jak dotąd milczy w tej sprawie.

Obejrzyj także: Trzylatka straciła przytomność. Błyskawiczna reakcja lubuskich policjantów

Autor: JKM
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić