Wchodzą do wody mimo powodzi. Tak Czesi ignorują zakazy
Poziom Wełtawy w stolicy Czech nieustannie się podnosi. Mimo to, nie brakuje osób, które ignorują zakazy i praktykują w rzece sporty wodne. Władze Pragi apelują do mieszkańców o rozsądek. Ostrzegają także, aby nie zbliżać się do brzegów zalanych rzek, bowiem zagrożenie istnieje nie tylko w wodzie, ale również w jej pobliżu - podaje portal Blesk.
Pomimo obecnej sytuacji powodziowej część mieszkańców Pragi ignoruje poważne zagrożenie i wchodzi do rzeki. W weekend tamtejsza policja przekazywała informację o uratowaniu mężczyzny, który postanowił popływać we wzburzonej Wełtawie.
Media społecznościowe obiegło także nagranie, na którym widzimy surfera trenującego na falach wezbranej rzeki. Jeszcze inna osoba pływała po Wełtawie kajakiem.
W niedzielę w Pradze odbyło się posiedzenie komisji przeciwpowodziowej, podczas którego wydano ostrzeżenia dla mieszkańców, aby nie zbliżali się do cieków wodnych. Jak podają tamtejsze służby, wzrasta liczba przypadków wyjazdów całych rodzin z dziećmi nad Wełtawę oraz nad inne zbiorniki wodne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Katania pod wodą. Dwie osoby na Sycylii nie żyją
Alarmujące zachowania podczas powodzi
Służby przypominają, że wysoki poziom wód, w połączeniu z opadami deszczu i silnym wiatrem może skutkować wypadkami zagrażającymi zdrowiu, a nawet życiu.
Lokalna policja poinformowała też o przypadku mężczyzny, który w niedzielę kąpał się w Wełtawie: "Kilkudziesięciu funkcjonariuszy policji i funkcjonariuszy straży miejskiej zostało zaalarmowanych o godzinie siódmej rano do akcji ratunkowej mężczyzny, który kąpał się w Wełtawie. Wskoczył do rzeki w Smíchovie, a prąd poniósł go około dwóch kilometrów do mostu Karola, gdzie zaplątał się w trzcinę".
Rzecznik policji Jan Rybanský przekazał w rozmowie z portalem Blesk, że sprawa została przekazana Państwowej Administracji Żeglugi: "Całe zdarzenie zostało udokumentowane i zostanie przekazane właściwemu organowi administracyjnemu w celu rozstrzygnięcia o popełnieniu czynu zakazanego".
Czytaj także: "Plaga" w Nysie. Mieszkańcy donoszą z niepokojem