Wessał go silnik samolotu we Włoszech. Świadek mówi, co się działo na pokładzie
35-letni mężczyzna został wciągnięty przez silnik samolotu na lotnisku pod Mediolanem. Zmarł na miejscu. Tragedia rozegrała się, gdy pasażerowie lotu z Bergamo do Asturii oczekiwali na start, siedząc na swoich miejscach. Świadkowie mówią, że słyszeli "hałas i huk". Dostali też ostrzeżenie od pilota.
8 lipca (we wtorek) doszło do tragedii na lotnisku Bergamo nieopodal Mediolanu. 35-letni mężczyzna przedostał się przez strefę bezpieczeństwa terminalu lotniczego, a następnie wszedł na pas startowy. Po chwili Andrea Russo podszedł do Airbusa A319. Został wciągnięty przez silnik.
Mężczyzna, który okazał się pracownikiem budowlanym, zginął na miejscu. W momencie tragedii w samolocie byli pasażerowie. Łącznie 154 osoby. Oczekiwali oni na start swojego lotu do Hiszpanii. Piloci błyskawicznie zareagowali na sytuację. Przekazali podróżnym ostrzeżenie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Uchodzi za najbardziej imprezową wyspę. Polka zdradziła, jak jest na miejscu
Nic nie widziałem, ale słyszałem okropny hałas turbiny silnika. Wyszedł do nas pilot. Oznajmił, że doszło do tragedii i zaapelował do pasażerów, aby nie wyglądali przez okno. – relacjonuje hiszpańskiemu portalowi "La Nueva España" pasażer Daniel Isla.
Z relacji podróżnych wynika, że niektórzy nie posłuchali ostrzeżenia. Wyjrzeli przez okno, a po chwili zakryli twarz w rękach. Według pasażerów pilot był głęboko poruszony i wstrząśnięty całą sytuacją.
Służby badają, co było przyczyną tragedii. Sprawdzane są m.in. powiązania 35-latka ze służbami na lotnisku i liniami lotniczymi. Włoscy prokuratorzy wyjaśniają, jak doszło do tego, że nieuprawniony człowiek znalazł się na płycie lotniska. Wiadomo, że ofiara nie była pasażerem lotu.
W kontrolowanym przez służby samochodzie Andrea Russo nie było żadnych przedmiotów, które mogłyby wskazywać na przyczynę zdarzenia.