WOPR szukał mężczyzny w Odrze. Prawda okazała się zaskakująca
Dolnośląscy woprowcy zostali postawieni na równe nogi, gdy na brzegu Odry we Wrocławiu znaleziono dwa plecaki. Od świtu ratownicy przeczesywali rzekę w poszukiwaniu właścicieli porzuconych rzeczy. Brali pod uwagę najgorsze. Prawda okazała się zaskakująca. Nie uwierzycie.
W czwartek, 25 maja około godziny 5:30 na komendę Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu wpłynęło niepokojące zgłoszenie. Przypadkowe osoby natrafiły na rzeczy osobiste pozostawione na brzegu Odry w okolicach Rędzina.
Czym właściwie jest wolność słowa? Czy potrzebne nam są regulacje?
Akcja poszukiwacza na Odrze. Nie uwierzycie, gdzie był zaginiony
Nad rzeką porzucono dwa plecaki. Służby wzięły pod uwagę scenariusz, że ich właściciele weszli lub wpadli do wody i już z niej nie wypłynęli. Wszczęto akcję ratowniczą, w którą zaangażowano strażaków, policjantów i ratowników wodnych.
Po dwóch godzinach bezowocnego przeczesywania dna rzeki działania służb przyjęły formę akcji poszukiwawczej. W międzyczasie udało się ustalić wyłącznie, że właściciel jednego z plecaków mieszka na stałe za granicą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Brak jakichkolwiek śladów po zaginionych osobach skłaniał ratowników do brania pod uwagę najczarniejszego scenariusza. W czwartek po południu w ogólnopolskich mediach zaczęły pojawiać się artykuły mówiące o ewentualnych ofiarach. Rzeczywistego finału sprawy nikt się nie spodziewał.
Okazało się, że właściciele porzuconych rzeczy znajdowali się daleko od zimnych wód Odry, cali i zdrowi. Podczas gdy ratownicy pływali po rzece, niczego nieświadoma kobieta była w domu, a mężczyzna... na wytrzeźwiałce.
Na szczęście po sprawdzeniu znalezionych dokumentów okazało się, że mężczyzna znajduje się na izbie wytrzeźwień, a kobieta jest w domu, ale ktoś dwa dni wcześniej ukradł jej dokumenty - dolnośląski WOPR przekazał w poście na Facebooku.