Wrocławscy restauratorzy liczą straty po burdach kibiców. "Dużo się działo"
We Wrocławiu trwa liczenie strat po meczu Chelsea FC z Realem Betis. We wtorek i w środę w centrum miasta doszło do burd z udziałem sympatyków obu drużyn. W ruch poszły krzesła, race, butelki i kufle. Zatrzymano 38 osób, a 18 trafiło do policyjnego aresztu.
Chelsea FC wygrała 4:1 z Realem Betis w finale Ligi Konferencji UEFA we Wrocławiu. Niestety obrazki burd sprawiły, że wynik sportowy zszedł na dalszy plan. Do incydentów dochodziło we wtorek (27 maja) i w środę, w dniu meczu.
70 tysięcy kibiców z Anglii i Hiszpanii przyjechało do Wrocławia na finał Ligi Konferencji Europy. 99,9% z nich potrafiło świętować bezpiecznie i z szacunkiem dla miasta oraz jego mieszkańców - podkreślił urząd miasta w komunikacie prasowym.
Czytaj także: Rocznica tragedii na stadionie Heysel. Zginęło 39 osób
Łącznie we wtorek i środę służby zanotowały 120 osób, które zakłócały porządek lub łamały prawo. Jak czytamy, "we wtorek policja skutecznie rozdzieliła zwaśnione grupy", natomiast w środę chuligani "zostali otoczeni przez kordon interwencyjny, a 40 z nich rozproszono z użyciem armatki wodnej".
Wrocław liczy straty
Ostatecznie zatrzymano 38 osób, a 18 trafiło do policyjnego aresztu (czekają w nim na szybki wyrok).
Jak zauważyła "Gazeta Wyborcza", w centrum zadym znalazły się dwa lokale - PRL i Casa de La Musica.
No nie da się ukryć, że dużo się działo. Dopiero sprawdzamy wszystko i podliczamy straty. Ucierpiały nasze meble z ogródka, co zresztą widać na zdjęciach i filmach. Myślę, że na dokładne podliczenie strat potrzebujemy jeszcze jeden dzień - powiedział "Wyborczej" Zbigniew Kazimierczak, menager Klubokawiarni PRL.
Z kolei pracownicy Casa de La Musica mówią o zniszczonych krzesłach w ogródku, zbitym szkle i bałaganie.
Nieco spokojniej było w lokalu Bierhalle. "Było pewnie jak w większości innych lokali, czyli potłuczone czy wyniesione z lokalu szkło, jakieś doniczki z kwiatami porozrzucane. Ale nic wielkiego się nie działo, żadne krzesła nie latały. Było bardzo dużo ludzi, było głośno, ale ogólnie fajnie się bawili" - powiedzieli "GW" barmani.
Urzędnicy wspominają m.in. o pękniętej donicy w rynku i uszkodzonych uchwytach na rowery. W jednym z tramwajów wybito szybę, w innym - zaciągnięto hamulec awaryjny, przez co pojazd wrócił do zajezdni. "Straty MPK są porównywalne do typowego dnia meczowego Śląska Wrocław lub Sparty" - ocenili urzędnicy.