"Wyrzucone jak śmieci". Kilka kotów nie żyje. Wszystkie znaleźli w złym stanie
Od 2 maja 2025 roku we wrocławskich oraz okolicznych lasach znaleziono poszkodowanych 15 kotów. Wszystkie długowłose, różnych ras i mieszańce. Kilka nie przeżyło. Obywatele mówią o pseudohodowli, działającej na szkodę zwierząt w tamtym terenie. Prokuratura przyjęła zawiadomienie o możliwym dokonaniu przestępstwa.
O sprawie zawiadomili przedstawiciele Fundacji Stacyjka Maltusia. "15 kotów wyrzuconych na śmierć jak zużyte opony; w lasach, w pobliżu siebie, na trasie od Sadkowa, przez Bogdaszowice, Gałów, Samotwór do wrocławskiego lotniska" - czytamy we wpisie opublikowanym na Facebooku fundacji.
Wszystkie poszkodowane koty trafiły pod opiekę fundacji. Część została znaleziona w bardzo złym stanie lub martwa. Obecnie jest ich jedenaście i żaden nie nadaje się do adopcji, gdyż, jak informują osoby odpowiedzialne za opiekę, zwierzęta wymagają opieki medycznej.
2 maja została znaleziona i zabezpieczona przez prywatne osoby, z którymi pozostajemy w kontakcie, 1 koteczka w typie rasy Selkirk Rex. W tym samym miejscu, 14 maja, do zastawionej klatki złapaliśmy jeszcze jedną kotkę. 5 maja znalezione zostały 4 kotki. 6 maja do wrocławskiego schroniska trafiły 3 kocurki. 6 maja znalezione zostały 2 kotki; jedna nie przeżyła. 10 maja znalezione zostały 3 kotki; w tym samym miejscu wczoraj, 17 maja, znaleziono 1 kotkę w tragicznym stanie; walczymy o jej życie, później powalczymy o zdrowie. 16 maja znaleziono 1 kotkę - opowiadają przedstawiciele Fundacji Stacyjka Maltusia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Maria Jeleniewska i Jacek rzucili wyzwanie Agnieszce Kaczorowskiej i Filipowi Gurłaczowi. "Możemy się zmierzyć"
Znajdują poszkodowane koty w okolicach Wrocławia. Poszukują sprawców
Wspomniana fundacja wspomina o pseudohodowli, która ma być odpowiedzialna za wyrządzanie krzywd czworonogom.
Szukamy zwyrodnialców, którzy hodowali, handlowali i wyrzucili masowo żywe, czujące ból, strach i już zbędne zwierzęta. Po prostu... Szukamy, a jeśli w tym celu mielibyśmy wejść w sojusz z diabłem, to wejdziemy! Koty znalezione tuż po wyrzuceniu stopniowo dochodzą do siebie; powoli, ale jednak troskliwa opieka pomoże im pokonać lęki i choroby; sierść odrośnie. Bo wszystkie zostały ogolone z powodu długo trwających zaniedbań; odchody w sierści, filc powodujący odparzenia - czytamy.
Małgorzata Jaskólska, przedstawicielka Fundacji Stacyjka Maltusia, opiekuje się poszkodowanymi zwierzętami. Złożyła zawiadomienie do Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. Jak udało nam się dowiedzieć, zostało ono przyjęte i obecnie jest zarejestrowane w Wydziale Organizacyjnym. - Pani Prokurator otrzymała tę sprawę i wyznacza jednostkę właściwą do prowadzenia tego postępowania - mówi Prokurator Prokuratury Rejonowej del. do Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu: Karolina Stocka-Mycek w rozmowie z o2.pl.
W zawiadomieniu podano wszystkie daty oraz lokalizacje znalezienia poszkodowanych kotów (takie same, jak wskazane wyżej).
Wszystko wskazuje na to, że koty pochodzą z jednej hodowli; nie jesteśmy w stanie ocenić czy legalnej czy nielegalnej; pewne jest jedno, że nastąpiło nielegalne porzucenie kotów na pewną śmierć, być może w wyniku likwidowania hodowli lub jej odmładzania. Bo wg oceny lekarzy weterynarii wszystkie kotki mają powyżej 5-6 roku życia i są już bezwartościowe jako samice rozpłodowe. Działanie to ma charakter ewidentnie powtarzalny, wg jednorodnego scenariusza, co wskazuje na proceder zorganizowany i trwający od jakiegoś czasu - czytamy w przesłanym nam zawiadomieniu.
Małgorzata Jaskólska informuje, że sprawa została zgłoszona także do Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. Na stronie ratujmyzwierzaki.pl powstała specjalna zbiórka finansowa, której celem jest zebranie 18 tys. zł na ratowanie zdrowia poszkodowanych zwierząt. Zbiórka zbliża się do progu 100 proc.
Karol Osiński, dziennikarz o2.pl.