Wywiesiła baner z Trzaskowskim. "Niegodne katolika". Skandal w Lutyni
Pani Krystyna i pani Helena wywiesiły na swoich posesjach w Lutyni banery z wizerunkiem Rafała Trzaskowskiego. Spotkały się z ostracyzmem części mieszkańców wioski. Doszło nawet do dewastacji grobów. - Skoro ludzie idą na cmentarz i bezczeszczą groby naszych rodziców, to nie mają ani krzty człowieczeństwa - przyznaje pani Krystyna w rozmowie z o2.pl. Sprawę komentuje dla nas policja i sołtys.
Pani Krystyna otrzymała baner z Rafałem Trzaskowskim od radnego Roberta Suligowskiego. Wywiesiła go na płocie w połowie marca. Jakiś czas potem w kościele w Lutyni odbywała się uroczystość połączona z procesją. Było to 19 marca.
Dwie Siostry Różańcowe zaczepiły mojego męża i mamę mojego zięcia. Powiedziały, że na naszych płotach wisi baner, że popieramy pana Trzaskowskiego, który jest za LGBT, seksualizacją, zdejmowaniem krzyża i to wszystko nie jest godne katolika. Mój mąż powiedział, że to nie czas i miejsce na takie tematy. Dodał, że na własnym płocie będzie wieszał, co będzie chciał – opowiada pani Krystyna.
Dzień później pani Krystyna z mężem znaleźli w skrzynce pocztowej anonimowy list. Napisano w nim, że wraz z mężem "promują człowieka niezasługującego na wsparcie". - Deprawujecie tym innych. Jest nim pan Rafał Trzaskowski – napisano w liście, pod którym podpisały się Siostry Różańcowe.
- Najbardziej ubodły mnie oskarżenia, że deprawujemy innych – przyznaje nasza rozmówczyni. Kobieta udała się wraz z mężem i rodzicami swojego zięcia do proboszcza, aby pokazać pismo. Pani Krystyna sama bowiem należała do Sióstr Różańcowych przez wiele lat. Liczyła na to, że duchowny wstawi się za nią.
Ksiądz po przeczytaniu tego listu powiedział, że nie będzie zabierał głosu w tej sprawie i stawał po jakiejkolwiek stronie. Powiedział, że gdziekolwiek pójdziemy z tym listem, to i tak nie wygramy nigdzie i nikt się tym nie zajmie. Dzień później, w nocy z 21 na 22 marca zniszczono mi ogrodzenie. Czara goryczy się przelała. Pojechaliśmy na policję - mówi pani Krystyna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sposoby na "cmentarne hieny". Z nagrobka już nic nie zniknie
Na początku kwietnia kobieta wyjechała do Turcji. Po przyjeździe okazało się, że baner wyborczy zniknął. W międzyczasie odeszła ze wspólnoty kościelnej. Miesiąc później, 7 maja pani Krystyna podczas wiecu we Wrocławiu otrzymała kolejny plakat jeszcze z czasów poprzedniej kampanii wyborczej z 2020 roku. Wywiesiła go na płocie. Wówczas sytuacja eskalowała.
Po I turze wyborów, naszej mieszkance, wieloletniej nauczycielce ze szkoły w Lutyni, pani Helenie, która także miała baner, oblano pomnik rodziców na cmentarzu czerwoną farbą. A moim rodzicom spryskano środkiem chwastobójczym rabatkę. Zobaczyliśmy to na grobie w Dzień Matki. W nocy, po nagłośnieniu sprawy przez pana Suligowskiego, został podarty mój baner i mojego sąsiada - opowiada.
Gdy radny nagłośnił sprawę dewastacji grobu na Facebooku, proboszcz napisał pod jego postem komentarz: "Nie wiem o docinkach sąsiadów, ale do parafii nikt nie zgłaszał pretensji o baner".
Kobieta mówi, że do tej pory ksiądz nie rozmawiał z nią na ten temat. Przyznaje, że jest rozczarowana, bo od wielu lat udzielała się w działalności parafii. Chodziła kwestować na cmentarzu i po domach na rzecz parafii.
Tyle zrobiliśmy dla naszego kościoła, a nikt się za nami nie wstawił - mówi ze łzami w oczach pani Krystyna. - Ksiądz, mieszkańcy i niektóre panie ze wspólnoty kościelnej pokazali mi środkowy palec – twierdzi.
Mieszkanka Lutyni uważa, że za incydentami stoi ktoś spośród mieszkańców wioski, choć nie chce rzucać bezpośrednich oskarżeń. Miejscowy proboszcz miał bowiem sugerować, że dewastacji dokonały osoby spoza Lutyni. Pani Krystyna mówi, że duchowny zachował się jak Piłat, który umył ręce.
Jak dodaje, ze społecznym ostracyzmem spotyka się od 5 lat. W 2020 roku także miała baner Rafała Trzaskowskiego, ale po zwycięstwie Dudy sąsiedzi się uspokoili. Przed wyborami 2023 roku także mówiła publicznie, że być może w końcu coś w Polsce się zmieni. Pani Krystyna mówi, że była za to nagabywana w internecie.
Nie wiem, czy tę sytuację uda się załagodzić. Zależy, w którą stronę to pójdzie. Jeśli wygra pan Nawrocki, to będzie spokój. Jeśli zaś wygra pan Trzaskowski, to obawiam się, że dojdzie do kolejnych incydentów. Skoro ludzie idą na cmentarz i bezczeszczą groby naszych rodziców, to nie mają ani krzty człowieczeństwa - mówi pani Krystyna.
Sołtys Lutyni zabrała głos. "Duża eskalacja hejtu"
Swojego zdenerwowania nie ukrywa Joanna Bryła, sołtys Lutyni. W rozmowie z o2.pl kobieta przyznaje, że "jest to czyn haniebny, karygodny, bez względu na pobudki, jakimi kierował się sprawca".
Jestem zbulwersowana i oburzona. Trudno jest mi powiedzieć, czy ten konflikt uda się rozwiązać. Jest duża eskalacja hejtu w tej chwili. Nie wiem, jak to się zakończy. Mam tylko nadzieję, że sprawcy zostaną złapani i surowo ukarani. Gdybym się dowiedziała, kto mógł to zrobić, na pewno bym powiadomiła służby - tłumaczy Bryła w rozmowie z o2.pl.
Sołtys przyznaje, że rozmawiała z mieszkańcami i ponawiała apele o powstrzymanie emocji w mediach społecznościowych.
Kilka dni temu napisałam na Facebooku, że za tydzień będzie po wyborach, a niesmak w Lutyni pozostanie. Apeluję do mieszkańców w rozmowach, ale nie mam wpływu na to, co dzieje się w przestrzeni publicznej. Jestem rodowitą mieszkanką Lutyni, znam obie panie. Znałam osoby, które leżą w tych grobach. Tym bardziej jest to dla mnie bolesna sytuacja. Jesteśmy w przededniu obchodów 700-lecia Lutyni, więc te okoliczności przyćmiewają nasz wspaniały jubileusz - mówi wstrząśnięta mieszkanka wsi.
Z informacji o2.pl wynika, że sprawą dewastacji grobu bliskich pani Heleny zajmuje się już policja. Funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie o zdarzeniu 20 maja ok. godz. 18:00. Technicy i grupa dochodzeniowo-śledcza przeprowadzili oględziny miejsca i zabezpieczyli ślady działania sprawców. Ze słów podkom. Marty Stefanowskiej z Biura Prasowego KPP Środa Śląska wynika, że funkcjonariusze potraktowali sprawę poważnie.
Skierowani zostali tam niezwłocznie funkcjonariusze Policji wraz z grupą dochodzeniowo-śledczą i technikiem kryminalistyki. Ich celem było wykonanie czynności procesowych m.in. w postaci oględzin miejsca i zabezpieczenie ewentualnych śladów działania sprawcy oraz przyjęcia zawiadomienia o przestępstwie - tłumaczy podkom. Stefanowska w rozmowie z o2.pl.
Sprawa jest w toku. Postępowanie wszczęto w związku z podejrzeniem znieważania zwłok, prochów ludzkich lub miejsca spoczynku zmarłego. Czyn ten zagrożony jest karą pozbawienia wolności do 2 lat.
Trwają obecnie ustalenia w kwestii monitoringu oraz ewentualnych świadków tego zdarzenia. Jednocześnie prowadzone są czynności mające na celu ustalenie wszelkich okoliczności zdarzenia i zatrzymania sprawcy. O jego szczegółach i działaniach będziemy mogli poinformować po ich zakończeniu. Zaistniałe okoliczności dały też podstawę do wszczęcia czynności w sprawie o wykroczenie z art. 67 § 1 Kodeksu wykroczeń, gdyż dotyczyły uszkodzenia banera wyborczego - tłumaczy funkcjonariuszka policji ze Środy Śląskiej.
Marcin Lewicki, Rafał Strzelec, dziennikarze o2.pl