Zjesz albo płacisz. Kontrowersyjna kara dla gości all inclusive w hotelu w Tunezji
Opcja all inclusive podczas wakacji jest kusząca i korzysta z niej wielu turystów. Niestety, w hotelach marnuje się coraz więcej jedzenia. Właściciel kurortu z Tunezji postanowił temu przeciwdziałać. Autorzy kanału On vs Ona zdradzili, jaką opłatę wprowadził. Nie obyło się bez kontrowersji.
Formuła all inclusive pozwala na swobodne korzystanie z bufetów, które uginają się od przystawek, ciepłych dań, deserów, kolorowych drinków, owoców i wszelkich smakołyków, po które można sięgać bez ograniczeń. Niektórzy turyści przeceniali swoje możliwości, jeśli chodzi o apetyt.
Nabierali na talerze zbyt dużo, a potem marnowali to, czego nie byli w stanie zjeść. Widok ton jedzenia codziennie wyrzucanych na śmietnik wyjątkowo drażnił właściciela hotelu w Tunezji. Podjął decyzję, której skutki podczas urlopu obserwowała polska para — autorzy kanału On vs Ona na YouTube. O wszystkim opowiedzieli.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Biura podróży oferują ich coraz więcej. Gwarantują wypoczynek w spokojnej atmosferze
Okazuje się, że tunezyjski hotel wprowadził dodatkową opłatę za każdy zmarnowany talerz jedzenia - 30 dinarów, czyli ok. 37 zł. Kelnerzy sumiennie egzekwowali ją od gości, którzy pochopnie nakładał sobie pyszności na zapas. Pomysł wzbudził skrajne emocje.
Część internautów stwierdziła, że to dobre rozwiązanie i skuteczny patent na bezmyślnie "januszowanie". Wyrażono nadzieję, że jeśli takie osoby będą musiały zapłacić, ich świadomość może się zwiększyć i w efekcie zmienią podejście. Zwłaszcza że skala marnowania żywności na świecie jest ogromna — z danych ONZ wynika, że rocznie to aż 1,3 mld ton.
Opłata za marnowanie jedzenia na all inclusive. "Nie popieram"
Inni wskazywali na niedoskonałość hotelowego przepisu. Dopytywali influencerów, ile dokładnie musi znajdować się na talerzu, by kelner naliczył opłatę. Podkreślali, że dzieci powinny być wyłączone z tego ograniczania all inclusive.
"Nie popieram, bo lubię próbować lokalnej kuchni. Jeśli coś mi nie smakuje, nie będę jadła na siłę", "Dla mnie to kolejny trik, żeby zarobić. Można przekonać gości w inny sposób", "W takim razie powinno się móc próbować jedzenie przy bemarach, żeby nabierać tylko to, co smakuje", "Nie lubię wyrzucania, ale to przesada" - czytamy na Facebooku.