Zmarła 37-letnia ofiara pożaru w Gęsi. Osierociła 15-letniego syna
Tragiczne doniesienia z miejscowości Gęś nieopodal Parczewa (woj. lubelskie). 13 grudnia, po dwóch miesiącach walki o życie, zmarła 37-letnia kobieta, ofiara pożaru, do którego doszło w październiku, w drewnianym domu. Kobieta osierociła 15-letniego syna. Wciąż nieznane są przyczyny pożaru. Śledczy nie wykluczają żadnej z możliwości, w tym celowego podpalenia.
Do pożaru domu jednorodzinnego doszło 13 października w miejscowości Gęś. Służby otrzymały zgłoszenie o godz. 5.00. Gdy zjawiły się na miejscu, pożarem objęty był już cały budynek.
W domu przebywały dwie osoby: 37-letnia matka i jej 15-letni syn. Udało im się samodzielnie wydostać, ale kobieta doznała rozległych poparzeń. Jak relacjonowali strażacy z Parczewa, "po wstępnym opatrzeniu przez strażaków oraz ratowników medycznych została przekazana Lotniczemu Pogotowiu Ratunkowemu i przetransportowana do szpitala". Stan 37-latki od samego początku był bardzo ciężki.
Niestety, po dwóch miesiącach "Dziennik Wschodni" przekazał tragiczne wieści. Kobieta, która przez ostatnie dwa miesiące przebywała w stanie śpiączki, zmarła 13 grudnia w łęczyńskim szpitalu. Osierociła syna, który niedawno stracił również ojca.
To była mądra, radosna, piękna kobieta. Gdy wchodziła do pomieszczenia, była jak iskierka. Rozświetlała wszystkich swoją osobowością, uśmiechem. Wiem, że planowała wyjechać na wakacje. Mówiła, że chce wygrzać się na słońcu, odpocząć. Odciąć się od przeszłości i zacząć nowy rozdział, nowe życie - powiedziała "DW" osoba, która znała panią Katarzynę.
Dostali zgłoszenie o zadymieniu. Prawda szybko wyszła na jaw
Chłopiec trafił pod opiekę rodziny. Musi się teraz zmierzyć z ogromną traumą. Dom, który przed pożarem przeszedł remont, teraz nadaje się jedynie do rozbiórki. Straty oszacowano na 500 tys. zł. Podczas przeszukania pogorzeliska strażacy ujawnili zwłoki psa.
Doszło do podpalenia?
Wciąż nieznane są przyczyny pożaru. Śledczy nie wykluczają żadnego scenariusza.
Podpalenie jest jedną z możliwości, którą musimy brać pod uwagę. Niczego nie wykluczamy, w tym udziału osób trzecich - powiedział "DW" Adam Hunek, szef parczewskiej prokuratury.
Na razie nikt nie usłyszał zarzutów w tej sprawie. Na wtorek, 16 grudnia, zaplanowano sekcję zwłok 37-latki.