Żołdacy Putina piją prosto z kałuży. Nie mają wyjścia
Nagrań z wojny w Ukrainie, które dyskredytują i obnażają sposób zarządzania rosyjską armią, są tysiące. Najnowsze z nich pokazuje, że żołdakom Władimira Putina brakuje nie tylko jedzenia czy broni, ale nawet wody pitnej. Jak poradzić sobie z ugaszeniem pragnienia? Można pić z kałuży...
Rosyjska propaganda dwoi się i troi, by wmówić swoim obywatelom, że "druga armia świata" to duma ojczyzny. Przeszkolone, zaopatrzone i uzbrojone po zęby bataliony to jednak mrzonka.
Zmobilizowani na wojnę mężczyźni, są często wysyłani na rzeź. O przeszkoleniu czy odpowiednim wyposażeniu mogą tylko pomarzyć. Liczy się tylko efekt. Duże straty w ludziach nie są dla Rosji niczym nowym. I nie są czymś, na co moskiewski reżim miałby zwracać uwagę.
Zobacz również: Dron bojowy na kablu? Takie rzeczy tylko w armii Putina
W erze smartfonów i bezwysiłkowego nagrywania materiałów wideo, możemy podglądać, co dzieje się na wojnie w Ukrainie. Najnowsze nagranie pokazuje, jak rosyjscy żołdacy rozwiązują problem braku wody pitnej na froncie.
Nietypowe odkrycie na łące. 54-latka wpadła na gorącym uczynku
Na nagraniu udostępnionym na platformie X (Twitter) widać, jak jeden z rosyjskich żołdaków czerpie wodę prosto z okolicznego "źródełka". Jest nią po prostu kałuża w dole, do którego spływa błotniska deszczówka. I taką wodę będzie pić Rosjanin.
Orkom na pierwszej linii to już kompletnie "się poprzewracało". Mają "wodę źródlaną" i jeszcze narzekają - czytamy w poście dołączonym do materiały wideo.
Nic nie wskazuje na to, żeby podstawowe wyposażenie rosyjskich poborowych miało być uzupełniane. Rosjanie zamiast jakości stawiają na ilość, rekrutują kogo popadnie - nawet turystów z Indii.
Według Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy od początku wojny zginęło 422 310 rosyjskich żołnierzy. Ponadto wojska ukraińskie wyeliminowały 6707 czołgów i ponad 12 tyś. pojazdów opancerzonych.