Amerykańscy żołnierze opuścili Kabul. Zostawili je na pastwę losu?

111

W mediach społecznościowych krążą zdjęcia psów zamkniętych w transporterach, które rzekomo miały zostać pozostawione przez wycofujących się z Afganistanu amerykańskich żołnierzy na pastwę losu. "Pozostawiono je, aby je zabito". Jaka jest prawda?

Amerykańscy żołnierze opuścili Kabul. Zostawili je na pastwę losu?
Psy zostały pozostawione w Kabulu przez amerykańskich żołnierzy? Nowe fakty. (Twitter.com)

Czy Amerykanie pozostawili psy w Kabulu, które są częścią armii USA, pilnie wycofując się z tamtych terenów? Takie pytania zadają sobie nie tylko internauci, ale także dziennikarze. Pentagon odpiera tego typu zarzuty, stawiane przez organizacje i media, a wszystko zaczęło się tak naprawdę od zdjęć, które okrążyły Internet.

Rząd amerykański wycofuje się z Kabulu i pozostawia dzielne psy pracujące na zlecenie armii USA, które prawdopodobnie były potem torturowane i zabijane z rąk naszych wrogów. Jesteśmy gotowi przywieźć je do domu - brzmiał fragment tekstu jednego z artykułów, opublikowanych na witrynie organizacji American Humane. W nim znajdowały się m.in. powyższe zdjęcia, a także wypowiedzi m.in. prezesa organizacji VSA.

W sieci łatwo możemy znaleźć fotografie, gdzie widzimy pozamykane w ciasnych transporterach psy, rzekomo pozostawione przez amerykańskich żołnierzy na lotnisku w Kabulu. Obok nich znajdują się zużyte butelki po wodzie, a za nimi wielki, wojskowy helikopter Blackhawk, wyraźnie uczestniczący w przeszłości w jakiejś bitwie. Maszyna nie wyszła z niej cało.

Organizacja weteranów VSA twierdzi, że to psy, którymi obecnie się opiekuje. Chce ściągnąć je do USA, ale nie ma funduszy

Jak podają zagraniczne źródła, pewna grupa weteranów z USA rzekomo próbuje ściągnąć z Afganistanu do USA widoczne psy, które dotychczas miały ponoć służyć wojsku, niejednokrotnie ratując życie amerykańskim żołnierzom. Co na to Pentagon?

Zdjęcia krążące w Internecie to zwierzęta znajdujące się pod opieką organizacji Kabul Small Animal Rescue, a nie psy pod naszą opieką - mówi John Kirby, rzecznik Departamentu Obrony, cytowany przez The Hill.

Niestety, oficjalne tłumaczenia Johna Kirby'ego rozwścieczyły niektórych internautów, a także zagraniczne, często prawicowe media. Wkrótce do sprawy odniósł się również portal TMZ. Podczas dziennikarskiego śledztwa wyszło, że zdjęcia zostały zrobione przez pracownika organizacji Veteran Sheepdogs of America. Jej prezes, Joshua Hosler, wspomniał, że część psów, które rzekomo pozostawili żołnierze, trafiło do wspomnianej organizacji, która ma swoją siedzibę w Afganistanie. Hosler dodał, że wciąż wiele psów pozostało w zajętym przez talibów Kabulu. VSA miała uratować ich zaledwie 51.

Skomplikowany problem

Amerykanie, uciekając w popłochu z Afganistanu, mieli zostawić w Afganistanie nie tylko uzbrojenie, o czym głośno mówiło się na całym świecie, ale takżę elementy wyposażenia. Oprócz tego na pastwę losu pozostawiono także zasłużone psy, przez wielu okrzyknięte "bohaterskimi".

Według oficjalnych informacji dwa rodzaje psów służą w armii USA. Część psów wynajmowanych jest od prywatnych firm i jeździ na misje z amerykańskimi żołnierzami. Część natomiast na stałe "zatrudnionych" jest do poszczególnych jednostek armii USA. Jedne organizacje zakłamują więc ponoć prawdę, twierdząc, że zapomniano o psach, które na stałe są w armii, a inni podkreślają, że wiedzą, że niektóre z psów nie należą do armii, a chodzi im o tej wynajęte psy, które pracowały "na zlecenie" i po jego wykonaniu pozostawiono je po części "opiece" talibów, a po części zajęły się nimi organizacje państwowe, które bronią praw zwierząt, mające siedziby w Afganistanie.

Warto dodać, że podczas misji psy, jako specjalnie wyszkolone jednostki, pomagały żołnierzom w wykrywaniu improwizowanych ładunków wybuchowych, które talibowie bardzo często używali jako broń przeciwko Amerykanom. Podczas wart czy pościgów za uciekinierami, a także podczas "rozeznawania terenu" tego typu pomoc w postaci towarzyszy z wyczulonym węchem była na wagę złota i niejednokrotnie ratowała życie. Talibowie znani są bowiem z konstruowania prostych ładunków wybuchowych, które mają śmiercionośną siłę, ale da się je wykryć, mając u boku wyszkolone do tego typu zadań psy.

Czy rzekomo pozostawione w Kabulu psy są bezpiecznie?

Joshua Hosler, będący prezesem VSA i jednocześnie weteranem, mającym za sobą służbę w Afganistanie i w Iraku, podkreśla, że psy są w Afganistanie bezpieczne - przynajmniej te, którymi opiekuje się VSA. Organizacja chce przetransportować je do USA, jednak jak na razie nie ma na to funduszy. Pomoc ma udzielić organizacja ds. praw zwierząt Humane Society.

Robin Ganzert, prezes tejże, ostro wypowiedziała się natomiast o, jej zdaniem, skandalicznej sytuacji, jaka ma miejsce w Afganistanie. Według niej psy, które pozostały w Kabulu "zasługują na zdecydowanie lepszy los", a żołnierze po prostu "pozostawili je na pewną śmierć i tortury".

Te odważne wynajęte psy wykonują tę samą niebezpieczną, ratującą życie pracę, co nasze wojskowe psy robocze, i zasługują na zdecydowanie lepszy los niż ten, na który zostały skazane. Obrzydza nas siedzenie bezczynnie i patrzenie jak te odważne psy, które chwalebnie służyły naszemu państwu, zostaną teraz zabite... lub gorzej - czytamy oświadczenie Robin Ganzert.

Czy psy pozostawione przez amerykańskie wojska rzeczywiście znajdują się w Afganistanie? A może to tylko fake news?

Co ciekawe, choć w sprawę zaangażowanych jest mnóstwo osób, a także organizacji ds. ochrony praw zwierząt, to wciąż nie wiadomo, czy sprawa nie jest zwykłym fake newsem. Niektórzy idą nawet o krok dalej i twierdzą, że psów tam wcale nie ma, a całe zamieszanie to próba wyłudzenia pieniędzy od ludzi, u których widok pozamykanych w transporterach psów wywołuje ciarki na plecach i odruchy miłosierdzia.

Dziennikarka Greta Van Sustern (CNN, Fox News) miała rozmawiać z osobami, które mogłyby wiedzieć coś więcej na temat psów i zrobionych im zdjęć w Afganistanie. Jej śledztwo wykazało, że VSA nigdy nie otrzymało żadnych psów pod opiekę. Charlotte Anne Laws (zajmuje się obroną praw zwierząt), kolejna dziennikarka, także potwierdza wersję, że to jedno, wielkie oszustwo. Tymczasem VSA podtrzymuje swoją wersję zdarzeń.

Jak jest naprawdę? Zapewne wkrótce się dowiemy. Jedno jest pewne - sprawa nie jest w pełni poznana i wysyłanie środków do Afganistanu w celu ratowania rzekomo uwięzionych zwierząt może być pułapką.

Trwa ładowanie wpisu:twitter
Trwa ładowanie wpisu:twitter
Autor: HNM
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić