Natalia Bogucka| 
aktualizacja 

Nie żyje 37-letnia Agnieszka z Częstochowy. Szpital wydał oświadczenie

731

37-letnia Agnieszka trafiła do szpitala w Częstochowie, będąc w bliźniaczej ciąży. Niestety dzieci zmarły w jej łonie. Po kilku tygodniach odeszła również kobieta. Rodzina 37-latki oskarża o jej śmierć lekarzy, twierdząc, że nie usunęli na czas martwych płodów. Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Częstochowie przesłał redakcji o2.pl swoje stanowisko w tej sprawie.

Nie żyje 37-letnia Agnieszka z Częstochowy. Szpital wydał oświadczenie
37-letnia Agnieszka z Częstochowy nie żyje (Facebook)

Sprawę nagłośniła rodzina zmarłej 37-latki. Bliscy opublikowali w mediach społecznościowych poruszający apel wraz z nagraniem kobiety ze szpitala.

Apelujemy o sprawiedliwość i zadośćuczynienie za śmierć naszej zmarłej żony, mamy, siostry i przyjaciółki. To kolejny dowód na to, że panujące rządy mają krew na rękach. Ponownie zginęła ciężarna, niewinna, młoda kobieta, matka i żona, osieracając 3 dzieci, które nie doczekały się powrotu Mamy do domu. Chciała żyć, nikt nie spodziewał się takiej eskalacji spraw. Kto jest w tym momencie podmiotem karnym? Kto odpowiada za tę krzywdę? Szpital? Trybunał Konstytucyjny? Posłowie głosujący za Ustawą antyaborcyjną w Polsce? - napisali członkowie jej rodziny.
Trwa ładowanie wpisu:facebook

Szpital wydał oświadczenie

Dyrekcja Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie przysłała nam oświadczenie w związku ze śmiercią 37-letniej Agnieszki. Przekazano, że pacjentka przebywała w Oddziale Ginekologii i Położnictwa z Pododdziałami Patologii Ciąży i Ginekologii Onkologicznej w dniach od 6 do 13 grudnia 2021 roku oraz od 21 grudnia 2021 do 5 stycznia 2022 roku.

Po tym, jak nastąpił zgon pierwszego dziecka (w dniu 23 grudnia 2021 roku), przyjęte zostało stanowisko wyczekujące, z uwagi na to, że była szansa, aby uratować drugie dziecko. Pomimo starań lekarzy doszło do obumarcia również drugiego płodu. Natychmiast podjęta została decyzja o zakończeniu ciąży. Lekarze rozpoczęli indukcję mechaniczną i farmakologiczną. Pomimo zastosowania wyżej wymienionych środków brak było odpowiedzi ze strony pacjentki pod postacią rozwierania się szyjki i skurczów macicy. W dniu 31.12.21 r. stało się możliwe wykonanie poronienia. Zabieg przeprowadzono w znieczuleniu ogólnym - czytamy w oświadczeniu przesłanym o2.pl.

Szpital tłumaczy, że podczas pobytu pacjentki na oddziale ginekologicznym "lekarze wykonywali wiele procedur medycznych które miały na celu pomoc pacjentce". Wielokrotnie przeprowadzono konsultacje lekarskie, w tym: hematologiczne, psychiatryczną, chirurgiczną, psychologiczną gastroenterologiczną i neurologiczną.

Wymaz w kierunku SARS-CoV 2 – dwukrotnie ujemny. Lekarze wielokrotnie wykonywali szereg innych badań, w tym: ginekologiczno – położnicze badania USG. Badanie CRP wykonywane było 13 razy. Najwyższe stężenie CRP odnotowane zostało w dniu 31.12.21r. i wynosiło 66.50mg/l, po czym nastąpił spadek wartości. Prowadzona była antybiotykoterapia i heparynoterapia. Ostatecznie wykonana została indukcja farmakologiczna i mechaniczna poronienia, która trwała dwa dni - informuje placówka.

Dyrekcja potwierdza, że pani Agnieszka przebywała także na Oddziale Neurologii. W dniu 23 stycznia nastąpiło nagłe pogorszenie jej stanu zdrowia. Miała duszności i spadek saturacji.

Pacjentkę zaintubowano. Wykonano szereg kolejnych badań, na podstawie których stwierdzono cechy zatorowości płucnej i zmiany zapalne. Wykonano wymaz w kierunku SARS-COV-2 – wynik był pozytywny. Stan pacjentki cały czas pogarszał się. Lekarze podejmowali wszystkie możliwe działania, których celem było uratowanie pacjentki - przekazano.

Szpital twierdzi, że utrzymywał kontakt z rodziną pacjentki. Zaznacza, że bliscy mieli także możliwość kontaktu z kobietą przy zachowaniu obostrzeń związanych z pandemią.

Podkreślamy, iż personel Szpitala podjął wszystkie możliwe i wymagane działania, które miały na celu ratowanie życia dzieci oraz pacjentki. Wskazujemy, iż na postępowanie lekarzy nie wpływało nic innego, poza względami medycznymi i troską o pacjentkę i jej dzieci - przekazała placówka.
Współpracujemy ze wszystkimi organami, które prowadzą postępowania wyjaśniające. Z tego powodu, z uwagi na prowadzone postępowanie w niniejszej sprawie, Szpital nie może udzielać dodatkowych informacji - podkreślono.

Rodzina wstrząśnięta. "Zostawiono w niej rozkładające się ciała synków"

Rodzina kobiety jest oburzona. Przekazała, że po śmierci pierwszego z bliźniaków lekarze nie pozwolili na usunięcie martwego płodu, czekając, aż funkcje życiowe drugiego dziecka samoistnie ustaną. Kobieta przez kolejne 7 dni miała nosić w łonie martwe dziecko.

Następnym karygodnym faktem jest, że ręcznego wydobycia płodów dokonano po następnych 2 dniach (!!!), a mianowicie 31.12.2021 roku. Przez ten cały czas zostawiono w niej rozkładające się ciała nienarodzonych synków. Nie zapomniano jednak w porę poinformować księdza, aby przyszedł na oddział i odprawił pogrzeb dla dzieci (!!!) - czytamy we wpisie rodziny.

Rodzina, opierając się na wynikach badań, sądzi, że Agnieszka zachorowała na sepsę. W dokumentach nie uwzględniono jednak tej choroby. Bliscy oskarżają również szpital o utrudnianie kontaktu i odmówienie wglądu do dokumentacji medycznych.

Zatajano wiele spraw, ze strony medycznej padały słowa o podejrzeniu choroby wściekłych krów, insynuując, że za zły stan zdrowia Agnieszki odpowiada jej nieodpowiednia dieta, bogata w surowe mięso. Cytując pana rehabilitanta ze szpitala: "pewnie najadła się surowego mięsa" i należy teraz do grona 3% populacji, których dotyka ta choroba (wariant Creutzfeldta-Jakoba) - opisuje rodzina.

Według relacji męża i siostry pani Agnieszki 23 stycznia nastąpiło zatrzymanie akcji serca. Przeprowadzono reanimację, która zakończyła się powodzeniem. Następnego dnia kobietę przetransportowano do szpitala w Blachowni. Tam 25 stycznia kobieta zmarła.

Jesteśmy zdruzgotani a ból jaki nam towarzyszy jest nie do opisania. Bardzo prosimy o pomoc. Dysponujemy niezbitymi dowodami na popełnione przestępstwo jak i próby utajenia przyczyn stanu zdrowia Agnieszki a także podawanie przez personel szpitala fałszywych informacji co do okoliczności śmierci bliźniąt - przekazała rodzina.
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić