Przykry incydent w toruńskiej szkole. Dziecko pytało o obiad, ale go nie dostało

428

Nie ma pieniędzy? A zatem nie ma też obiadu. W Szkole Podstawowej nr 15 w Toruniu doszło do przykrego incydentu, o którym poinformowała ''Gazeta Wyborcza''. Dziewczynka pytała o ciepły posiłek, ale go nie dostała, ponieważ przelew od matki nie dotarł na czas. — Mamy złe doświadczenia — tłumaczy dyrektor szkoły.

Przykry incydent w toruńskiej szkole. Dziecko pytało o obiad, ale go nie dostało
Nieprzyjemny incydent w toruńskiej szkole (Pixabay, WOKANDAPIX)

Dziewięcioletnia dziewczynka, uczennica SP nr 15 w Toruniu, od trzech lat je obiady w szkole. W poniedziałek, 11 września, po raz pierwszy posiłku nie otrzymała, chociaż o niego poprosiła. Powód? Przelew od matki nie dotarł na czas.

Zadzwoniło do mnie głodne dziecko i zapytało, czy w domu jest obiad. Zapytałam, dlaczego córka nie zjadła obiadu w szkole. W odpowiedzi usłyszałam, że dziś pani nie wydała jej karty, bo przelew nie dotarł, i nie dostanie obiadu — opisuje matka dziewczynki w serwisie Wyborcza.pl.

Kobieta wyjaśnia, że wykonała przelew 10 września. — Do końca poprzedniego miesiąca pisałam maila, że proszę o obiady dla córki w danym miesiącu. Kierownik szkoły podawała kwotę, ile jest dni i ile jest do zapłaty. Tym razem było inaczej — zaznacza.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Natasza Urbańska o sędziowaniu w "The Voice Kids". "Ciężko było krytykować chłopców przechodzących mutację"

Dziecko nie dostało obiadu. Dyrektor szkoły wyjaśnia

Matce dziewięciolatki nie spodobało się, że jej córce po prostu odmówiono wydania posiłku. A przecież wystarczyło zadzwonić do rodzica i wyjaśnić sprawę. Tym bardziej że — jak podkreśla kobieta — za obiady swojej córki płaci regularnie.

Okazuje się, że w nowym roku szkolnym rodzice uczniów SP nr 15 muszą płacić za obiady wyprzedzeniem. Matka dziewięciolatki twierdzi, że nikt jej o tym nie poinformował i ''takich rzeczy po prostu się nie robi''.

Wezwany do tablicy dyrektor szkoły wyjaśnia, że obiad nie zostaje wydany uczniowi, dopóki pieniądze nie wpłyną na konto szkoły. Taką decyzję podjęto, by uniknąć nieporozumień i nieprzyjemnych incydentów.

Do momentu, gdy pieniądze nie wpłyną na konto szkoły, nie wydamy obiadu uczniowi, bo mamy złe doświadczenia. W ubiegłym roku matka zadeklarowała, że dziecko będzie jadło obiady, i nie zapłaciła za nie. Pani kierownik musiała wyłożyć pieniądze z własnej kieszeni - tłumaczy Antoni Napierski w rozmowie z ''Wyborczą''.
Autor: APOL
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić