Agresor z Volvo wyskoczył z auta. Wszystko się nagrało
Do zaskakującej sytuacji doszło na lokalnej drodze w okolicach wsi Chwaszczyno w woj. pomorskim. Jadący prawidłowo kierowca został zablokowany przez mężczyznę z Volvo, który omijał wypadek i wymuszał pierwszeństwo. Dalszy przebieg zdarzeń był mocno zaskakujący.
Na kanale "Stop Cham" na YouTube ukazało się nagranie prezentujące nieuzasadnioną agresję kierowcy Volvo. 31 maja na lokalnej drodze we wsi Chwaszczyno (woj. pomorskie) doszło do wypadku, wskutek którego jeden z pasów ruchu został zajęty przez uszkodzone samochody.
Na miejsce zdarzenia nie dotarły jeszcze służby, wobec czego ruch w okolicach wypadku nie był ręcznie sterowany. Jeden z kierowców jadących prawidłowo wolnym, prawym pasem napotykał jednak pojazdy jadące w przeciwnym kierunku, wymuszające jednocześnie pierwszeństwo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
#dziejesiewmoto: drogowy agresor w Wrocławia wysiada z pałką do innego kierowcy
Czytaj także: Narwaniec koło Sosnowca. Ludzie nie mają litości
Wymuszali pierwszeństwo. Jeden z kierowców przeszedł do rękoczynów
Na prawidłowo poruszającego się mężczyznę napierało coraz więcej samochodów, aż - jak sam stwierdził - doszło do patowej sytuacji. Kierowca Volvo, który starał się wymusić pierwszeństwo, nagle postanowił zatrzymać samochód i wyszedł z niego, kierując się w stronę autora nagrania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zwężenie jezdni po wypadku i agresor w Volvo - wysiadł, szarpał i żądał wycofania #1504 Wasze Filmy
Jak czytamy w opisie zdarzenia, prowadzący Volvo dobijał się do drzwi prawidłowo jadącego kierowcy i szarpał za klamkę. Co więcej, wyzywał go od "pajaców", a także zażądał wycofania się, ponieważ twierdził, że to mężczyzna poruszający się prawym pasem blokuje przejazd.
Czytaj także: Pirat z audi trafił do aresztu. Grozi mu 8 lat więzienia
Nagrywającemu po chwili udało się wyswobodzić z blokady zastawionej przez krewkiego kierowcę Volvo. Jak wynika z relacji autora materiału, sytuacja na drodze nie uległa zmianie:
Jak tylko przejechałem, po każdej stronie był sznur pojazdów na co najmniej 200-300 m, przy czym sznur z przeciwnego kierunku wciąż napierał i omijał. Podejrzewam, że aż do skutku lub wyczerpania puli aut - wyszło jak wyszło, mi się nie spieszyło, bo nikt nie chciałby być w skórze osób uczestniczących w wypadku. Stado napierało - ja przejechałem, mój kierunek z pasem pierwszeństwa stał.