Dagmara Smykla-Jakubiak
Dagmara Smykla-Jakubiak| 
aktualizacja 

Seks-spotkania na Tinderze? "Poznaliśmy się tam i właśnie się pobieramy"

42

Tinder. Siedlisko zepsucia i zgorszenia, platforma dla nimfomanek i seksoholików? "Właśnie tam poznałam miłość mojego życia, za kilka tygodni bierzemy ślub" - mówi nam Kasia z Warszawy. A jej przypadek wcale nie jest odosobniony.

Seks-spotkania na Tinderze? "Poznaliśmy się tam i właśnie się pobieramy"
(iStock.com)

Wszystko zaczęło się od przesunięcia w prawo. Kasia i Tomek spotkali się trzy lata temu. Na pierwszej randce - trwała chyba sześć godzin - zachowywali się jak zakochani z miesięcznym stażem. Dlaczego? Poznali się przez Tindera i ponad dwa tygodnie przed spotkaniem rozmawiali ze sobą kilka godzin dziennie. W czerwcu biorą ślub.

Dwie moje znajome już wtedy były w stałych związkach z Tindera, inne randkowały bez zobowiązań. Ja ściągnęłam apkę z ciekawości i nie wykluczałam ani jednonocnych znajomości, ani czegoś poważniejszego - wspomina Kasia.

Nie byli weteranami Tindera, ale też nie nowicjuszami. Obydwoje korzystali z niego od miesięcy, mieli dziesiątki matchów i byli na przynajmniej kilku - mniej lub bardziej udanych - randkach. Zwykle raczej nieudanych. Ale po tym sześciogodzinnym spotkaniu każde z nich wróciło do siebie i bez wahania usunęło swój profil.

Gdyby nie Tinder, w życiu byśmy się nie poznali. Każde z nas ma inne zainteresowania, uprawiamy inne sporty, nawet przekonania polityczne pokrywają się tylko w kilku miejscach. Obydwoje lubimy meksykańską kuchnię i w liceum uwielbialiśmy Sapkowskiego i Dukaja, to chyba wszystko - wzrusza ramionami Kasia.

To tak można? Znajomi znają całą prawdę na temat początków tej miłości i mało kogo to dziwi. Z rodziną jest różnie, na szczęście mało kto wie, czym jest Tinder. 40-letni wujek po rozwodzie doskonale wiedział, ale szczęka mu opadła, kiedy usłyszał, że można się związać z kimś poznanym przez internet.

Czy spotkanie w klubie lub na imprezie jest lepsze? Niespodziewanie mama Kasi uznała, że poznanie drugiej połówki na Tinderze jest całkiem romantyczne. Na początki widzi się zdjęcie, owszem. Ale w realu jest tak samo: zaczynasz rozmowę dopiero jeśli spodoba ci się to, co widzisz. Co jest romantyczne, jeśli nie praktycznie nieprzerwana dwutygodniowa korespondencja z nieznajomym?

Tylko jeden kolega parsknął śmiechem, kiedy usłyszał o Tinderze, ale on jest po trzydziestce. Dla moich rówieśników - mam 25 lat - to norma. Za to byli w ciężkim szoku, kiedy powiedziałam o ślubie - wspomina.

Tinder w ich środowisku jest znacznie popularniejszy od małżeństwa. Znają pięć par, które poznały się na Tinderze. Weterani są razem już 6. rok, inni po 2-3 lata. Oczywiście po drodze kilka tinderowych związków się rozpadło, ale to samo przytrafia się "normalnym" parom z takim samym stażem.

Inni w przełamywaniu stereotypów poszli krok dalej. Znajoma studentka romanistyki poznała przez Tindera Francuza. Był w Polsce na erasmusie i niestety miesiąc później musiał wrócić do siebie. Po roku związku na odległość skończyła studia i przeprowadziła się do niego, do Francji. Niedługo będą obchodzić czwartą rocznicę i zastanawiają się nad przeprowadzką do Polski.

Imiona bohaterów zostały na ich prośbę zmienione.

Przeczytaj też:

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić