Nieprawdopodobne! To z nim przegrał legendarny biegacz
Mo Farah to prawdziwa legenda lekkoatletyki. Ma na swoim koncie cztery złote medale olimpijskie, a także sześć tytułów mistrza świata i pięć w Europie. W poniedziałek wystartował w biegu ulicznym w Londynie. Na swoim koronnym dystansie 10 km był murowanym faworytem. Dobiegł jednak do mety jako drugi. Takiego obrotu spraw nikt się nie spodziewał.
Tłum kibiców obserwował poczynania biegaczy przed Pałacem Buckingham. Największą gwiazdą imprezy był Mo Farah, wielokrotny mistrz świata i Europy.
Kibice przecierali oczy ze zdumienia, gdy to nie Farah przekroczył linię mety jako pierwszy. Legendarny biegacz został pokonany przez... amatora Ellisa Crossa.
25-latek na co dzień pracuje na pół etatu w sklepie sportowym. Biega dla przyjemności i żeby wziąć udział w imprezie, opłacił wpisowe w wysokości 37 funtów (200 zł).
Kiedy ustawiam się na starcie, muszę być najlepszym sportowcem, jakim tylko mogę być i muszę wierzyć, że wygram. W momencie, w którym jestem, wygląda na to, że jest o wiele więcej do zrobienia - powiedział w rozmowie z "The Sun".
Czytaj także: Gwiazdor rzucił wyzwanie. Niby emerytura, a praca wre
Farah przekazał także ważne informacje. Wszystko wskazuje na to, że zakończy karierę na stadionie. Niewykluczone, że wystartuje jeszcze w Igrzyskach Wspólnoty Narodów w Birmingham. Zawodnik, który go pokonał, był w siódmym niebie.
Nikt nie wie, kim jestem. Jestem tylko biegaczem klubowym. Nie dostałem się do elitarnej grupy: musiałem opłacić wpisowe, spać we własnym łóżku, obudzić się o szóstej rano i wsiąść do pociągu - tłumaczył sensacyjny zwycięzca.
Kiedy biegłem, wszyscy wołali Mo, bo wiedzą, kim jest, a ja nie miałem swojego imienia na numerze startowym. To niewiarygodne - zakończył.