Dmitrij Utkin, współzałożyciel Prywatnej Kompanii Wojskowej Wagnera, przyłączył się do konfliktu Jewgienija Prigożyna z przywódcą Czeczenii Ramzanem Kadyrowem i jego współpracownikami. Na jego Telegramie pojawiło się oświadczenie poparcia dla "kucharza Putina".
Wojna w Ukrainie każdego dnia zadaje cierpienie wielu cywilom. Bezbronni ludzie mają nikłe szanse w kontakcie ze sprzętem wojskowym. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy na mieszkańców czekają celowo zastawione pułapki. Niestety, najeźdźcy zostawili ich sporo, m.in. w ukraińskich lasach. Nagrania nie zostawiają złudzeń. To jednak sprawka nie tylko Rosjan, ale też wspierających ich Czeczenów.
Czeczeńscy żołnierze dobijali ciężko rannych Rosjan po przywiezieniu ich z frontu do szpitala polowego w Borodziance. Szczegółami podzielił się z "The Daily Beast" członek rady miejskiej Irpienia.
Do sieci trafiło nowe nagranie rzekomo ukazujące czeczeńskich żołnierzy walczących w Ukrainie. "Tiktokowe oddziały Kadyrowa dzielnie walczą z pustym budynkiem" - pisze na Twitterze Nexta. Sugeruje tym samym, że scena z "pola walki" została wyreżyserowana.
Media społecznościowe obiegło nagranie z intensywnej wymiany ognia między siłami ukraińskimi i rosyjskimi pod Kijowem. Na filmie można usłyszeć okrzyki "Allahu Akbar". Skąd się tam wzięły, skoro w Ukrainie dominuje prawosławie? Wyjaśnienie jest proste.
W miejscowości Fontanka pod Odessą mężczyzna zaczął strzelać z karabinu maszynowego na środku ruchliwej ulicy. Kierowcy zatrąbili z aprobatą i zaczęli nielegalne wyścigi w luksusowych autach — był to element wesela. Na szczęście nikt nie został ranny, a sprawców zamieszania zatrzymano.
W ciągu minionego weekendu oraz w poniedziałek, francuskie miasto Dijon zostało opanowane przez grupę 150 Czeczenów, którzy szukali zemsty za śmierć swego rodaka, zabitego przez jednego z dilerów narkotykowych. W wyniku interwencji policji wywiązały się zamieszki
Dwóch dorosłych agresywnych Czeczenów przyjechało do szkoły w podwarszawskim Coniewie, by "wymierzyć sprawiedliwość". Ponieważ nie mogli dostać się do środka uderzali pięściami w drzwi i okna, a na koniec zaatakowali nauczyciela. Wszystkiemu przyglądały się przerażone dzieci. "Mamy dość" - alarmują rodzice, którzy domagają się teraz likwidacji pobliskiego ośrodka dla cudzoziemców.