Rząd Tajwanu poważnie bierze pod uwagę ryzyko ataku ze strony Chin. Może on nastąpić w każdej chwili. Na taki scenariusz wskazują między innymi ruchy chińskiego wojska. Tylko w poniedziałek 7 listopada doszło do naruszenia stref wodnej i powietrznej.
Kim Dzong Un najwyraźniej postanowił dać do zrozumienia Seulowi, że armia jego kraju w każdej chwili może zaatakować. Tuż przy linii wyznaczającej granicę między zwaśnionymi stronami zauważono północnokoreańskie samoloty wojskowe.