Ōkunoshima. Tajemnicza wyspa królików z mroczną przeszłością
Na Morzu Wewnętrznym Japonii, w prefekturze Hiroszima, leży niewielka wyspa Ōkunoshima. Dziś znana jest głównie jako "Wyspa Królików" i przyciąga turystów chcących zobaczyć setki kicających zwierząt. Jednak historia tego miejsca nie zawsze była tak urokliwa. Wyspa ta skrywa bowiem mroczne sekrety związane z produkcją broni chemicznej.
W latach 20. XX wieku Japonia, obawiając się chemicznych ataków ze strony Rosji, rozpoczęła na Ōkunoshimie produkcję śmiercionośnych substancji. Na górzystym terenie wyspy zbudowano fabrykę, w której powstawały m.in. iperyt siarkowy, luizyt i cyjanowodór. Zakład miał działać w tajemnicy – nawet lokalni urzędnicy nie znali jego prawdziwego przeznaczenia.
Produkcja chemikaliów była nie tylko niebezpieczna, ale także szkodliwa dla zdrowia pracowników. Toksyczne substancje powodowały poparzenia, choroby płuc oraz uszkodzenia narządów.
Pracownicy często cierpieli na zapalenia oskrzeli, spojówek i inne dolegliwości spowodowane kontaktem z chemikaliami – podaje interia.pl, powołując się na źródła historyczne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Święta i Nowy Rok pod palmami. "Oferty już od niewiele ponad 2 tys. zł"
Krwawa wojna i rozwój fabryki
Kiedy w 1937 roku Japonia rozpoczęła wojnę z Chinami, produkcja na Ōkunoshimie znacząco wzrosła. Liczba zatrudnionych wzrosła do kilku tysięcy – pod koniec lat 40. pracowało tam nawet 6 tysięcy osób.
Jak podaje interia.pl, chemikalia wyprodukowane na wyspie były używane w konfliktach, co na zawsze naznaczyło to miejsce piętnem wojennej tragedii.
Po zakończeniu II wojny światowej ośrodek został zamknięty, a część chemikaliów zatopiono w Pacyfiku. Mimo to wyspa długo jeszcze pozostawała skażona, a wielu pracowników zmarło z powodu zatrucia.
Skąd króliki na wyspie?
Dziś Ōkunoshima słynie z licznej populacji królików. Ich obecność wiąże się z kilkoma teoriami. Jedna z nich mówi, że w czasie funkcjonowania fabryki przeprowadzano na królikach testy związane z bronią chemiczną. Według innego wyjaśnienia, króliki pojawiły się na wyspie w latach 70., gdy młodzież wypuściła kilka z nich na wolność.
Interia.pl informuje, że niezależnie od tego, jak się tu znalazły, zwierzęta rozmnożyły się dzięki brakowi naturalnych wrogów. Dziś ich liczba szacowana jest na kilkaset do ponad tysiąca. Króliki są tak oswojone, że chętnie podchodzą do turystów, którzy karmią je specjalnie kupionymi smakołykami.
Turystyczna atrakcja z bolesnym tłem
Mimo uroczej atmosfery, wyspa wciąż przypomina o swojej trudnej przeszłości. W 1988 roku otwarto na niej muzeum, które dokumentuje mroczne rozdziały jej historii. Zwiedzający mogą dowiedzieć się więcej o produkcji broni chemicznej i tragicznych skutkach jej stosowania.
Króliki, piękne plaże i malownicze widoki stały się dziś największymi atrakcjami wyspy. Jednak historia przypomina, że to miejsce było kiedyś symbolem cierpienia – zarówno ludzi, jak i zwierząt.
Przeczytaj też: Dramat kelnerki w Korei Północnej. Reżim dał o sobie znać