Protesty w Barcelonie. Już nie chcą turystów w swoim mieście
Prawie trzy tysiące osób protestowało w Barcelonie przeciwko masowej turystyce. Hiszpanie domagają się tanich mieszkań w katalońskiej stolicy, a o ich brak i wysokie ceny lokali obwiniają masową turystykę. I mówią nie napływowi gości ze świata, co ma wpływ na codzienne życie mieszkańców.
Za organizację ulicznych protestów na ulicach Barcelony do jakich doszło w sobotę, 6 lipca odpowiadają organizacje obywatelskie. Demonstranci domagali się obniżenia cen mieszkań w centrum Barcelony i większej ich dostępności dla zwykłych obywateli.
Potwierdzają to hasła, jakie pojawiły się na transparentach podczas protestu. "Oddajcie miasto jego mieszkańcom!", "Skończcie z chaosem!" oraz "Godne życie w Barcelonie!" to tylko niektóre z nich.
Demonstracja to sprzeciw wobec władz samorządowych, które zdaniem mieszkańców Barcelony odpowiadają za masowy wzrost turystyki w mieście. A to ma także swoje złe strony.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dwie mumie sprzed 2500 lat ze ''złotymi językami''. Niezwykłe odkrycie w Egipcie
Postulaty, jakich się domagają to przede wszystkim ograniczenie wydawania pozwoleń na działalność nowych hoteli oraz noclegów w kwaterach prywatnych, a także zredukowanie liczby wycieczkowców zawijających do portu w stolicy Katalonii.
W trakcie protestu doszło też do kilku incydentów. Grupa protestujących przechodząc przez gwarne miasto użyła pistoletów na wodę, oblewając siedzących w restauracyjnych ogródkach turystów.
Tylko w samym 2023 roku liczącą 1,6 mln osób Barcelonę odwiedziło ponad 12 mln turystów. Demonstrujący podkreślają, że choć takie natężenie urlopowiczów pobudza gospodarkę kraju to prowadzi do społecznych konfliktów. W ostatnich tygodniach podobne protesty zorganizowano m.in. w Maladze, Kadyksie oraz w Sewilli.