Córka zmarła, matce bali się powiedzieć. Koszmar w Białymstoku

3538

Wciąż mnóstwo osób w Polsce nie zgłosiło się do zaszczepienia. A lekarze wprost alarmują, że stany, w których kładą niezaszczepionych pacjentów, są coraz cięższe. I o ile wcześniej kładło się jedną osobę z rodziny, dziś trzeba położyć niemal całą. A w szpitalach zaczyna brakować miejsc.

Córka zmarła, matce bali się powiedzieć. Koszmar w Białymstoku
Zdjęcie ilustracyjne (PAP)

Prof. Wojciech Naumnik, szef szpitala tymczasowego w Białymstoku, już podczas poprzedniej fali przyjmował całe rodziny. Teraz stan zdrowia pogarsza się w jeszcze szybszym tempie, jak informuje "Newsweek".

Brak miejsc w szpitalach

Brakuje miejsc, więc zdarza się, że żona trafia do nas, a mąż na oddział w innym mieście – mówi Grzegorz Lasak, dyrektor szpitala powiatowego w Busku-Zdroju.

Ostatnio kobieta trafiła do szpitala w Busku. Jej mąż z kolei do Starachowic, a córka jeszcze gdzie indziej.

Gdy córka zmarła, rodzina poprosiła, żeby nie informować o tym matki dopóty, dopóki jej stan się nie poprawi. Nie powiedzieliśmy. Następnego dnia trzeba było ją podłączyć do respiratora. Niestety, też zmarła - przyznaje lekarz.

Skąd się bierze tak trudna sytuacja? Z niechęci do szczepień i nieprzestrzegania zasad sanitarnych, jak powiedział "Newsweekowi" prof. Krzysztof Tomasiewicz, który kieruje Kliniką Chorób Zakaźnych w lubelskim Szpitalu Klinicznym nr 1.

Z osób, które trafiają na intensywną terapię, przeżywa jeden-dwóch na dziesięciu. I, mimo że lekarze biją na alarm, zaszczepionych wciąż nie przybywa...

Zobacz także: Sankcje dla Białorusi? Znamy stanowisko prezydenta
Autor: KLS
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić