Twierdzą, że sfotografowali ducha Wilczycy z Francji
Duch na zamku
Łowcom duchów z Essex Ghost Hunting Team udało się, jak przekonują, uchwycić na zdjęciu ducha Izabeli Francuskiej.
Zwana przez potomnych Wilczycą z Francji, słynna XIV-wieczna monarchini rezydowała na angielskim zamku Rising. Badacze sfer paranormalnych sądzą, że to właśnie jej duch przechadzał się w ich obecności po korytarzach średniowiecznego zamczyska.
Na własne uszy słyszeliśmy szelest długiej sukni i wycie wilka - zapewniają "Daily Mail" łowcy.
W podczerwieni
Łowcy duchów chętnie korzystają ze sprzętu utrwalającego obraz w pełnym spektrum światła - widzialnego i podczerwonego. I tak było tym razem.
Właśnie w paśmie podczerwonym ujawnił się rzekomo duch słynnej monarchini.
Niezwykła królowa
Księżniczka francuska i królowa Anglii z dynastii Kapetyngów, była córką króla Francji Filipa IV Pięknego. Jako dziecko oddana na żonę następcy angielskiego tronu z rodu Plantagentów, zapisała się w historii jako kobieta równie piękna, co niebezpieczna.
Obaliła własnego męża, króla homoseksualistę Edwarda II (zaaranżowała jego zabójstwo) i wprowadziła na tron syna, Edwarda III. Przez kilka lat samodzielnie rządziła Anglią mając u boku kochanka. Za młodu rozprawiła się też z rodziną we Francji.
Bez skrupułów ujawniła romanse swoich bratowych, przyczyniając się tym samym do upadku dynastii Kapetyngów i wybuchu wojny stuletniej - czytamy na tudorowie.pl.
Dlaczego Wilczyca?
Królowej Izabeli szczerze nie lubił XVI-wieczny autor sztuk teatralnych Christopher Marlowe. To jemu przypisuje się pierwsze porównanie Izabeli z dzikim zwierzęciem. Była równie drapieżna i bezlitosna. Jej syn Edward III szybko poszedł w ślady mamy i ścinając kochanka matki zlikwidował niewygodnego politycznego przeciwnika.
35-letnia Izabela przeszła na wcześniejszą emeryturę. Była niezwykle zamożna i drugą połowę życia spędziła w luksusach. Aż 30 lat żyła na zamku Rising w Norfolk.
Łowcy adrenaliny
Andy (na zdjęciu) tropi duchy od 30 lat. Swoje zdjęcie wysłał byłemu zarządcy zamku Rising, Normanowi Fahy. On z kolei zapewnia, że fotka nie wygląda na zmanipulowaną.
Nie bałem się. Gdy jesteśmy na tropie ducha, jest zbyt dużo adrenaliny, by się bać - przekonuje Andy.
Mężczyzna przyznaje, że ma świadomość, że to tylko zwykłe zdjęcie. Ale cieszy się, że dzięki niemu wywołał niemałe poruszenie wśród innych łowców duchów.
Autor: Jan Muller