Amerykanie wycofują się z urządzeń rejestrujących wjazd na czerwonym

73

Urządzenia rejestrujące przejazd na czerwonym świetle to nowość w Polsce. Pierwsze zamontowano w lutym 2015 r. Okazuje się jednak, że nie są tak dobrym pomysłem, jak mogłoby się wydawać.

Amerykanie wycofują się z urządzeń rejestrujących wjazd na czerwonym
(Mateusz Pietruszka/o2.pl)

Amerykanie rezygnują z urządzeń. Za Oceanem takie rejestratory funkcjonują już od dobrych kilku lat. W 2012 r. na drogach Stanów Zjednoczonych było ich najwięcej – 540. Od tamtego czasu liczba ta zmalała do 439. To spadek o prawie 19 proc. Powód jest jeden – urządzenia nie do końca się sprawdzają.

Jako przykład podawane jest miasto Tampa na Florydzie. Serwis Autoblog, powołuje się na dane, według których na jednym ze skrzyżowań, gdzie zamontowano kamery rejestrujące przejazd na czerwonym świetle, liczba wypadków wzrosła. I to nawet o 51 proc. Z kolei według ogólnych danych z Florydy, zamontowanie kamer sprawiło, że wypadków w miejscach objętych tym szczególnym monitoringiem jest o 14,6 proc., czyli więcej niż wcześniej.

Zdaniem wielu te urządzenia to zwykłe maszynki do zarabiania pieniędzy. W Polsce podobna opinia dotyczy przydrożnych fotoradarów.

Póki co nic nie zapowiada porzucenia tego pomysłu w naszym kraju. Obecnie możemy się z nimi spotkać w wielu miastach – m.in. w Białymstoku. Według serwisu bialystokonline.pl, w pięć miesięcy od uruchomienia systemu (czerwiec 2015 r.) Straż Miejska wysłała 1800 informacji o popełnionym wykroczeniu i wystawiła prawie 300 mandatów.

Tak system administrowany przez CANARD działa w praktyce. W Polsce jest 20 takich punktów.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić