aktualizacja 

"Chciałbym, żeby klient pozwolił mi pracować i żebym nie musiał go wysłuchiwać"

7

Wywiad z barmanem Wiktorem Kozłowskim.

"Chciałbym, żeby klient pozwolił mi pracować i żebym nie musiał go wysłuchiwać"
(Shutterstock.com)

Pewnie wiele w swoim zawodowym życiu widziałeś.
Wiktor Kozłowski: _Nie uwierzyłbyś, ile dziwnych historii mi się przytrafiło. Wiele par zrywa ze sobą w barach. To smutne, bo nieraz musiałem pocieszać porzucone kobiety. Wiele razy wspierałem też mężczyzn, którzy płakali mi w rękaw po odrzuconych zaręczynach. Ale najczęściej ludzie przychodzą po prostu pogadać. _

Kto poszukuje wsparcia u barmana?
WK: Najczęściej to biznesmeni w delegacjach, którzy w danym mieście nie mają znajomych. Wchodzą wtedy do baru i szukają jakiegokolwiek kontaktu z barmanem. Traktują go wtedy jak dobrego znajomego. Praktycznie nie ma tematów tabu.

Przychodzą z poważnymi problemami, czy to raczej błahostki? *
*
WK:
: Bywa tak, że klienci zwierzają się ze swoich problemów, jednak najczęściej jest to zwykła rozmowa o codziennych sprawach. Nie brakuje tematów politycznych, ale praktycznie zawsze jest tak, że to klient narzuca temat takiej pogawędki.

Jeśli to coś poważnego, to chętnie o tym opowiadają?
WK:: _Jeśli to poważny problem, to mimo wszystko widać, że czasem się wstydzą. Ale od razu wiadomo, że przyszli do baru tylko po to, żeby pogadać o swoich problemach z kimś obcym. Po paru drinkach język im się rozwiązuje. _

Współczujesz im, kiedy żalą się na życiowe niepowodzenie, czy raczej traktujesz to jako element swojej pracy?
WK: _ Ludzie przychodzą z takimi problemami, że trudno im nie współczuć. Chociaż czasem, kiedy klub jest pełen gości, a ja nie nadążam z zamówieniami, to chciałbym móc powiedzieć klientowi żeby przestał mi się zwierzać i pozwolił pracować. Szczególnie kiedy jest późno, a klient powinien zamawiać taksówkę zamiast kolejnego drinka._

Pomimo wszystko to chyba ciekawa rozrywka podczas całonocnej pracy?
WK: Wiesz, wszystko zależy od sytuacji. Kiedy w barze nic się nie dzieje, to taka rozmowa potrafi być bardzo przyjemna. Kiedy czuję, że moja rada może pomóc, to czuję prawdziwą satysfakcję.

Znasz tych ludzi? Masz później okazję spytać, czy rady były pomocne?
WK: Nie. To prawie nigdy nie są moi znajomi. Najczęściej to ludzie, których widzę pierwszy raz w życiu. Często jest też tak, że są tu przypadkiem i wiedzą, że pewnie już nigdy się nie spotkamy. Pewnie dzięki temu łatwiej im opowiadać o swoich problemach.

Czujesz się wtedy ich psychiatrą? Masz poczucie, że twoja rada może rozwiązać ich problemy?
WK: Czasami liczę, że moje rady mogą im pomóc. Wtedy w pewnym sensie można powiedzieć że czuję się ich terapeutą. Psychiatra to chyba za dużo powiedziane. Zdaję sobie też sprawę, że gdy rozmawiam z pijanym klientem, to on raczej moich rad nie zapamięta.

W kontekście barowych rozmów wyobrażamy sobie raczej mężczyzn. A jak jest z kobietami? Też lubią płakać w barmański rękaw?
WK: Tak już jest. Zdecydowanie częściej samotnymi klientami barów są mężczyźni. Kobiety raczej nie przychodzą po to, żeby pogadać z barmanem. Czasami się zdarzają, ale jest ich bardzo mało. Z kobietami jest też taki problem, że są bardziej emocjonalne, a wtedy potrzebują więcej uwagi. Czasem po prostu nie ma na to czasu, a one wymagają pocieszenia. Drink ze zniżką może tego nie załatwić.

Drink ze zniżką? To w takim razie barman-terapeuta czy może barman-podrywacz?
WK: Wiesz, jak w każdym zawodzie, są różni ludzie. Wiem, że są tacy, którzy chętnie wykorzystują takie sytuacje, chociaż są oni w mniejszości. Czasem nawet niewielka zniżka może poprawić humor, a przecież o to w tej pracy chodzi - żeby sprawiać ludziom przyjemność.


Party Challenge by Desperados to pierwsze Mistrzostwa Polski Twórców Imprez, w których przedstawiciele sceny klubowej z czterech miast Polski konkurowali o miano najlepszego organizatora wydarzeń imprezowych.

To pierwsze takie wydarzenie w Polsce. Zmienia ono sposób myślenia ludzi o imprezowaniu i podnosi je do rangi prawdziwej sztuki.
Zasady były proste. W Warszawie, Gdańsku, Poznaniu i Krakowie po dwóch przedstawicieli twórców imprez z tych miast spotkało się na neutralnym terenie. Tego samego wieczoru musieli rozkręcić imprezę – każdy na swój unikalny sposób i przekonać do siebie imprezowiczów. O tym, kto wygrywał starcie i awansował do Wielkiego Finału, decydowali imprezowicze, którzy byli sędziami tego pojedynku.

27 lutego w Warszawie miał miejsce Wielki Finał. Zobacz, jak wyglądała najlepsza impreza roku i dowiedz się, kto został pierwszym Mistrzem Polski Twórców Imprez.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić