Głównym powodem jest miejsce zacięcia. Dermatolog Dr Hayley Goldbach zaznacza, że nasze palce są stale narażone na ból. To nimi poznajemy świat i wykonujemy delikatne czynności. Nic więc dziwnego, że znajduje się w nich mnóstwo zakończeń nerwowych. A to właśnie palce są zdecydowanie najczęstszym miejscem, gdzie kaleczymy się kartkami papieru.
Drugi powód to chropowata struktura papieru. Kartka, która wydaje nam się równa, w rzeczywistości jest cała poszarpana. Cięcie nie jest więć gładkie jak skaleczenie nożem. Bardziej przypomina charatanie skóry piłą. Do tego papier zostawia po sobie związki chemiczne podrażniające ranę - informuje metro.co.uk.
To nie koniec złych wiadomości. Ponieważ zacięcia od papieru są płytkie, nie krwawią ani nie krzepną na tyle, żeby szybko powstał strup. Uszkodzona tkanka i neurony są więc wciąż wystawione na działanie czynników zewnętrznych. Tak więc przy każdym ruchu ręki rana otwiera się i podrażniamy zakończenia nerwowe, powodując ponowny ból.
Autor: Bartosz Nowak
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.