aktualizacja 

Lublin. Mandat po 1500 dniach. Kierowcy na straconej pozycji

103

Ciężka i mozolna praca urzędników w Lublinie trwała dokładnie 1497 dni, czyli 4 lata, miesiąc i 6 dni. "Sytuacja jest kuriozalna, ale typowa dla realiów życia w Polsce" - ocenia dziennikarz motoryzacyjny Emil Rau, znany z telewizji "pogromca mandatów".

Lublin. Mandat po 1500 dniach. Kierowcy na straconej pozycji
(East News)

Opłata dodatkowa za nieopłacone parkowanie, bo tak oficjalnie nazywa się to pismo, nosi datę 17 października 2019, tymczasem dotyczy sytuacji, która miała miejsce ponad 4 lata wcześniej - 11 września…2015 roku!

Dla urzędników z Lublina nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Nie uważają oni, że doszło do jakiegoś wyjątkowego opóźnienia:

Chodziło o samochód wynajęty, który dodatkowo w wypożyczalni znajdował się na zasadzie umowy leasingowej. (…) Trudne do ustalenia były dane osoby korzystającej z samochodu. Nie doszło przy tym do opóźnienia, ponieważ na czynności dochodzenia należnej gminie opłaty ustawodawca przewidział 5 lat – mówi Grzegorz Jędrek z biura prasowego lubelskiego ratusza.

Zobacz także: Zobacz też: Wyprzedził policjantów jadąc 300 km/h. Dostał 10 punktów karnych i 500 zł mandatu

Trudno jednak uwierzyć w to wyjaśnienie, gdyż w 2018 roku w moto.wp.pl pojawił się tekst "Mandat za parkowanie z 2014 roku? W Lublinie to standard” dotyczący podobnej sprawy, w której opóźnienie również wynosiło 4 lata, mimo że sprawa nie była tak złożona.

Wówczas lubelski ratusz tłumaczył się "ogromną liczbą pojazdów, które kontrolerzy identyfikują bez opłaty za parkowanie oraz ogromną liczbą osób, które nie reagują na wystawione przez kontrolera wezwanie”.

Warto przypomnieć, że również w ubiegłym roku lubelscy urzędnicy zapowiadali, że zaczną wystawiać upomnienia dopiero za lata 2015-17. Wygląda więc na to, że ten plan jest nieśpiesznie realizowany...

Liczba wystawionych mandatów przez Zarząd Dróg w Lublinie również nie wygląda jakoś szczególnie imponująco – od końca 2016 r. do dziś, czyli przez 3 lata, było ich nieco ponad 60 tys. Dla porównania, wprawdzie w większej, Warszawie tylko w 2017 r. było ich ponad dwukrotnie więcej, bo dokładnie 131 091. Ale mimo to w stolicy, a także miastach o porównywalnej do Lublina wielkości aż takich opóźnień nie ma:

Obecnie wystawiane są upomnienia za 2018 i 2019 rok. Sporadycznie za wcześniejsze lata - mówi o2 Agata Kaniewska, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich w Poznaniu, gdzie w tym samym okresie co w Lublinie wystawiono nieco większą liczbę upomnień, bo prawie 65 tys.

Upomnienia wystawiane są na bieżąco, tj. obecnie do wezwań z maja i czerwca br., ale równolegle również z całego okresu nie objętego przedawnieniem, w miarę pozyskiwania informacji o właścicielach, użytkownikach pojazdów – informuje Agnieszka Guzek, z Miejskiej Administracji Targowisk i Parkingów w Rzeszowie.

Można oczywiście powiedzieć, że problemu by nie było, gdyby kierowcy uczciwie płacili za parkowanie. Rzecz jednak w tym, że tak długi okres załatwiania tej sprawy w praktyce uniemożliwia udowodnienie, że opłata za parkowanie... faktycznie została wniesiona.

Żaden kierowca nie pamięta raczej z dokładnością do godziny i minut, gdzie parkował 4 lata wcześniej, nikt raczej nie przechowuje też biletów parkingowych przez tyle czasu:

Nawet gdyby ktoś był tak skrupulatny i gromadził wszystkie paragony parkingowe, to one po 5 latach po prostu wyblakną i nie będą czytelne – ocenia Emil Rau, znany telewizyjny dziennikarz motoryzacyjny, "pogromca” fotoradarów i mandatów. – Ja nie pamiętam, gdzie parkowałem rok temu, a co dopiero 4 czy 5 lat wcześniej.

Kierowca nie ma więc szans na skuteczną obronę. Ale Emil Rau zwraca uwagę na jeszcze jedną niezwykle istotną sprawę – niewspółmierność tego, ile czasu ma urzędnik na załatwienie tej sprawy, a ile zwykły kierowca. Prawo przewiduje na to 5 lat, lubelskim urzędnikom wysłanie upomnienia zajęło 1497 dni, a na jego zapłacenie kierowca ma jedynie …7 dni!

- To kuriozalna, ale typowa w polskich realiach sytuacja. Brak równości między petentem a urzędnikiem był zawsze, nadal jest i nie ma szansy, żeby to zmienić – ocenia Emil Rau.

I dodaje: - To jest efekt tylko i wyłącznie dwóch rzeczy z minionej epoki: po pierwsze, że władza zawsze stała nad obywatelem oraz tego, że przepisy nie są pisane dla dobra obywateli, tylko dla tych, którzy później nas, obywateli z przepisów rozliczają.

Kierowca jest bezradny w tej sytuacji także z innego powodu:
- Od strony prawnej nic tutaj się nie da zrobić. Problem w tym, że swoje zarzuty wnosić można dopiero, gdy zostanie wszczęte postępowanie egzekucyjne. Na etapie postępowania upominawczego brak jest środków prawnych do podjęcia skutecznych działań. Jest to niestety dość typowa sytuacja. Wiele miast postępuje tak samo – ocenia prawnik, prof. Artur Mezglewski ze Stowarzyszenia Prawo na Drodze.

- Urząd Miasta Lublin wydaje większość takich upomnień na bieżąco, w przeciągu jednego do kilku miesięcy od momentu nieuiszczenia opłaty. W przypadkach, w których trudne jest ustalenie osoby korzystającej z pojazdu, wiele zależy też od czasu odpowiedzi innych instytucji, takich jak choćby firmy zajmujące się leasingiem samochodów czy wypożyczalnie samochodów - przekonuje Grzegorz Jędrek z biura prasowego Urzędu Miejskiego w Lublinie.

Przeczytaj też:

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić