Mieszkańcy słyszeli "eksplozję". Agresywna pasażerka wywołała alarm
25-letnia Brytyjka zrobiła awanturę na pokładzie samolotu do Turcji. Konieczna była eskorta dwóch myśliwców Royal Air Force. Widząc je, okoliczni mieszkańcy myśleli, że w okolicy wybuchła bomba.
Mieszkańcy Essex twierdzą, że ich domy "zadrżały". Policja hrabstwa ze wschodniej Anglii odebrała kilkadziesiąt telefonów od zaniepokojonych Brytyjczyków, którzy słyszeli huk potężnej eksplozji. Policja szybko poinformowała jednak, że nie było żadnego wybuchu, a za całe zamieszanie odpowiada wyjątkowo uciążliwa pasażerka samolotu.
Młoda kobieta była pijana, a być może także odurzona. 25-letnia Brytyjka po 45 minutach od startu z miasta Stansted próbowała otworzyć drzwi samolotu i rzuciła się z pięściami na personel pokładowy. Kiedy została obezwładniona przez sześć osób i siłą posadzona na swoim fotelu, zaczęła krzyczeć.
Prowadzą agroturystykę na Mazurach. Oto czym się zajmują
Śpiewała piosenki, krzyczała, że nas wszystkich zabije i że chce wysiąść. Byłam przerażona, nie mogłam nic zrobić, nie miałam dokąd uciec - wspomina jedna ze świadków cytowana przez "Metro".
Samolot musiał zawrócić do Stansted. Dwa Euromyśliwce Tajfun należące do RAF eskortowały samolot linii Jet2 do lotniska, wywołując efekt akustyczny zwany gromem dźwiękowym, który mieszkańcy hrabstwa uznali za huk eksplozji. Agresywną pasażerkę policja wyprowadziła z pokładu w kajdankach zaraz po wylądowaniu. Została aresztowana pod zarzutem napaści i narażenia samolotu na niebezpieczeństwo.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.