Aleksander Sławiński| 

Nasze PKB spada. Co to oznacza dla przeciętnego Polaka?

53

Coraz więcej ekonomistów twierdzi, że polska gospodarka w 2020 roku skurczy się. Byłaby to pierwsza taka sytuacja od blisko 30 lat. W jaki sposób spadek PKB odbija się na życiu ludzi?

Nasze PKB spada. Co to oznacza dla przeciętnego Polaka?
(iStock.com)

Ostatni raz PKB zaliczyło ujemny wynik w 1991 roku. Od tego czasu w Polsce trwa, raz szybszy, raz wolniejszy, wzrost gospodarczy. Widać to w sytuacji ekonomicznej przeciętnego człowieka. Stać nas na dużo więcej niż w latach 90, a standard życia znacząco się poprawił.

Jednak w tym roku, z powodu kryzysu wywołanego przez epidemię koronawirusa, sytuacja może się odwrócić. Kolejne banki wydają prognozy spadku PKB. Według mBanku ma to być 4,2 proc, a według Pekao, 4,4 proc., przy czym w samym drugim kwartale, czyli tym, który zaczął się w kwietniu, ma ono spaść o blisko 18 procent.

Zobacz także: Koronawirus pogrąża gospodarkę. "Nie o PKB dzisiaj chodzi"

Co to jest PKB?

Tylko jak dokładnie działa PKB, czyli produkt krajowy brutto? W dużym skrócie, jest to suma wszystkich towarów i usług, które zostały wykonane w Polsce. Oznacza, to, że jeśli w PKB spada o 5 procent, to oznacza to, że średnio wytworzyliśmy 5 procent mniej rzeczy lub usług. Np. przeciętny sklep miał o 5 procent gorszą sprzedaż, a przeciętna kwiaciarka sprzedała 5 procent mniej kwiatów.

Działa to jak efekt domina. Mniejsze PKB to mniej pieniędzy zarobionych przez firmy, a więc mniej na płacenie pracownikom. Oznacza to, że będą musiały zwolnić część z nich. Rośnie bezrobocie, co sprawia, że mniej ludzi ma pieniądze na kupowanie towarów, co sprawia, że firmy mniej sprzedają... W pewnym sensie działa to jak błędne koło.

Recesja oznacza, że po prostu wszyscy "mamy mniej" - tłumaczył ekonomista Marek Zuber serwisowi money.pl - Nie oznacza to jednak, że np. spadek PKB o 4,2 procent oznacza, że bezrobocie wzrośnie o 4,2 procent.

Bezrobocie może wzrosnąć mocniej niż spadek PKB, ale też powolniej - jeśli firmy, zamiast masowo zwalniać ludzi, zaczną im po prostu gorzej płacić, czy obcinać dodatkowe świadczenia (np. benefity). Kurczenie się gospodarki oznacza też, że przedsiębiorcy nie mają pieniędzy na inwestycje, a banki mniej chętnie udzielają kredytów, np. mieszkaniowych.

Gospodarka hamuje, a wychodzenie z kryzysu nie jest proste. Na przykład ostatni duży kryzys ekonomiczny, który zaczął się pod koniec 2007 roku trwał do około 2012. W tym przypadku banki prognozują, że należy przygotować się na ciężkie czasy jeszcze co najmniej przez dwa lata.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić