Jan Muller| 
aktualizacja 

Nowa ofiara Przełęczy Diatłowa? Nie mogą znaleźć turysty w tajemniczym zakątku Uralu

27

Zaginął mężczyzna z Jekaterynburga, który wybrał się na samotną wyprawę trekkingową.

Nowa ofiara Przełęczy Diatłowa? Nie mogą znaleźć turysty w tajemniczym zakątku Uralu
(Youtube.com)

Poszukiwania w słynnej Przełęczy Diatłowa nie przyniosły rezultatu. To owiane złą sławą i aurą tajemnicy miejsce co roku przyciąga turystów spragnionych odkryć tajemnicę jednej z największych zagadek ZSRR. Niemal 60 lat temu zginęło tam w niewyjaśniony sposób dziewięcioro uczestników studenckiej wyprawy. Przełęcz na cześć lidera wyprawy Igora Diatłowa nazwano jego nazwiskiem.

Mieszkaniec Jekaterynburga, Aleksandr Andrejew został uznany za zaginionego, gdy 27 lutego zgodnie z planem nie wrócił z wyprawy do przełęczy. Nie było z nim żadnego bezpośredniego kontaktu od 3 tygodni - donosi Russia Today.

Lokalni przewodnicy zorganizowali akcję poszukiwawczą. Znaleźli jedynie pozostawioną przez niego 17 lutego informację, że "wszystko idzie zgodnie z planem". Co gorsza, przed wyruszeniem w trasę nigdy nie zgłosił się do miejscowych służb ratunkowych. Normą w tamtym regionie jest, że wędrowcy zostawiają im przewidywany plan drogi, którą chcą pokonać.

Choć zaginął jeden człowiek, wieść o tym szybko rozeszła się po rosyjskojęzycznych mediach. Wszystko za sprawą miejsca, w którym przepadł. Wybrał jeden z najbardziej niedostępnych terenów na Uralu. W 1959 roku 350 km po śniegu próbowali przebyć doświadczeni w górskich wyprawach studenci miejscowej politechniki. Ich celem była góra Ortoten, która w języku lokalnego ludu Mansów oznacza "nie idź tam".

Gdy 12 lutego nie zjawili się w docelowym miejscu, rozpoczęto poszukiwania. Znaleziono ciała wszystkich dziewięciorga. Większość zabił mróz, niektórzy zginęli od obrażeń klatki piersiowej i głowy. Zagadki ich śmierci dotąd nie wyjaśniono - dodaje portal.

Śledczy ustalili na podstawie wyglądu ciał i miejsca, że członkowie ekspedycji byli zmuszeni nagle opuścić namiot. Pomimo że temperatura tamtej nocy wynosiła między minus 15 a minus 18 st. C. Część osób była częściowo rozebrana, niektórzy byli boso albo w jednym bucie. Namiot studentów został przecięty nożem. Z niejasnego powodu ścięli 20 choinek, zaciągnęli je w głąb lasu i ułożyli w formie prostokąta. Wszystkie ich rzeczy zostały w opuszczonym namiocie.

Incydent stał się źródłem wielu legend zahaczających o fantastykę naukową i mity o potworach. Na kanwie historii nakręcono horror i kilka filmów dokumentalnych. Uważa się, że przyczyną tragedii było zejście lawiny, albo tajny eksperyment wojskowy (ich ubrania były mocno napromieniowane), czy wręcz spotkanie z UFO albo Człowiekiem Śniegu. W ostatnich latach znaleziono tam ciała kilku innych wędrowców.

Zobacz także: Zobacz także: W Szwecji odnaleziono czaszki sprzed 8 tys. lat

Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić