Bartosz Nowak| 

Polski kardiolog: Jezus zmarł na zawał

94

Z punktu widzenia skazujących go na śmierć, Jezus poniósł karę za bluźnierstwo. On sam uważał, że umiera za nasze grzechy. Jedno jest pewne: do końca przeżywał ogromne katusze. Polski kardiolog wyjaśnia, co dokładnie działo się z ciałem Syna Bożego.

Polski kardiolog: Jezus zmarł na zawał
(Uriel Sinai/Getty Images)

Zaczęło się od krwawych potów. Jak tłumaczy fakt24.pl prof. dr n. med. Władysław Sinkiewicz, były one wyrazem cierpienia psychicznego, obawy przed śmiercią. Przez lata hematohydrozja uważna była za stygmaty, jest to jednak rzadka choroba polegająca na dostaniu się krwi do kanalików potowych, z których wypływa zmieszana z potem. Pokazał to m.in. Mel Gibson w wiernej tekstowi Biblii filmowej "Pasji" z 2004 roku.

Kolejnym krokiem w śmierci Jezusa było biczowanie. Doliczono się 121 śladów uderzeń. Niektóre wyrywały fragmenty ciała. Każde powodowało bolesne rany. Choć dystans drogi krzyżowej nie był długi, bo tylko ok. 600 m, to rannemu już Jezusowi kazano dźwigać belkę ważącą nawet 50 kg. Tymczasem po biczowaniu praktycznie nie mógł chodzić. Według prof. Sinkiewicza mógł być wleczony. Wiemy, że często upadał. Najczęściej na lewe kolano, które pod krzyżem było już strzaskane.

Na krzyżu zaczęła się katorga. W nadgarstki Jezusa wbijano gwoździe długości 13-18 cm i średnicy 1 cm. Polski lekarz twierdzi, że mogły one zmiażdżyć nerw pośrodkowy. Wówczas ciało ludzkie przeszyłby ogromny, idący aż do pleców ból.

Wisząc na krzyżu Jezus dusił się, ponieważ w tej pozycji nie mógł wykonać wydechu - tłumaczy prof. Sinkiewicz.

*Żeby zaczerpnąć powietrza musiał podnieść się. *Rzymianie zwykle dawali podpórki pod stopy, by śmierć następowała z wycieńczenia. Tu, być może decyzją Piłata, zdecydowano się przyśpieszyć zgon. Wobec braku punktu podparcia, z połamanymi goleniami, Jezus zaczął się dusić.

Po 6 minutach jego objętość oddechowa spadła o 70 proc., ciśnienie tętnicze o 50 proc., a tętno wzrosło dwukrotnie. Po 12 minutach oddychał już wyłącznie przeponą, czyli ledwo, żeby przeżyć - wyjaśnia lekarz.

Jezus najprawdopodobniej zmarł na zawał. Prawdziwa przyczyna jego śmierci jest wieloczynnikowa, wyjaśnia prof. Sinkiewicz. Składały się na nią wstrząs bólowy i hipowolemiczny.

Syn Boży umarł nagle, zwieszając głowę. Dlatego kardiolog uważa, że mogła nastąpić tamponada serca lub migotanie komór.

Jeżeli Piłat chciał skrócić cierpienie Chrystusa, to był w tym skuteczny. W przypadku Jezusa umieranie na krzyżu trwało 3 godziny. To krótko, biorąc pod uwagę fakt, że niektórzy skazańcy konali kilka dni.

Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić