To może być klucz do rozwiązania zagadki tragicznej śmierci Sinead McNamary. 20-letnia Australijka wg śledczych popełniła samobójstwo. Jej rodzina uważa, że ważnym aspektem sprawy jest incydent, do którego doszło kilka godzin przed śmiercią młodej kobiety - informuje "Daily Mail".
Sinead zadzwoniła do swojej matki z płaczem. Miała opowiedzieć jej o "incydencie z udziałem innego członka załogi", do którego miało dojść na jachcie. O tym samym rozmawiała też ze swoim bratem.
Zmarła ostatniego dnia pracy. 20-latka pracowała jako stewardesa na ogromnym jachcie należącym do meksykańskiego miliardera. Jej matka i siostra były w drodze do Grecji, kiedy dowiedziały się o tragicznej śmierci krewnej. Następnego dnia miały się rozpocząć ich wspólne wakacje.
Dlaczego od razu nie została zabrana do szpitala w Atenach? Jeszcze na statku 20-latkę reanimował lekarz, potem została przewieziona do szpitala w Argostoli. Dopiero po paru godzinach śmigłowiec zabrał ją do prywatnej kliniki w Atenach.
Moi klienci chcą wiedzieć, dlaczego nastąpiło wyraźne opóźnienie w transporcie do Aten - powiedział Charalampos Triantafyllopoulos, prawnik rodziny.
Nikt się tego nie spodziewał. Według rodziny i znajomych zmarłej, Sinead była szczęśliwa, że może pracować na luksusowym jachcie i zwiedzać świat. Na Instagramie dzieliła się zdjęciami ze swoich wypraw, które obserwowało ponad 20 tys. osób.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.