Wszystko przez przeszukania w czterech placówkach firmy we Francji. Według Bloomberga, miały one miejsce tam, gdzie sprawdza się emisję spalin i certyfikuje silniki. Zarekwirowano komputery, na których mają się znajdować dowody w sprawie. W oficjalnym komunikacie przedstawiciele Renault twierdzą, że jak na razie w śledztwie nie znaleziono żadnych poszlak wskazujących na montowanie urządzeń umożliwiających oszustwo w czasie testów.
Bardzo nerwowo na przeszukania w firmie zareagowała giełda. Na początku dnia akcje Renault na paryskim parkiecie kosztowały niespełna 85 euro za sztukę, a około południa cena zanurkowała do niewiele ponad 67 euro.
Przeszukiwane działy wskazują na to, że może szykować się afera podobna do tej Volkswagena. Niemiecki producent oszukiwał podczas testów emisji spalin. Komputer auta wykrywał procedurę pomiaru i wchodził w specjalny tryb. W nim samochód rzeczywiście emitował mniej szkodliwych substancji, ale miał gorsze osiągi. Na drodze jednak był o wiele mniej ekologiczny.
Podobny problem w Renault sugerowano w listopadzie 2015 r. Wówczas niemiecka grupa lobbująca na rzecz ochrony środowiska DUH poinformowała o tym, że emisja tlenku azotu w modelu Espace z silnikiem Diesla 1.6 dCi jest 25-krotnie wyższa niż dopuszczalna według normy Euro 6. Renault twierdziło jednak, że wszystko jest w porządku.
*Jeśli wątpliwości co do testów emisji spalin w silnikach Renault potwierdzą się, koncern może mieć poważne kłopoty. *Wspomniany Volkswagen koszty swojego oszustwa liczy już w miliardach euro. Nad niemieckim koncernem wisi widmo zapłacenia ogromnej kary – nie wspominając o uszczerbku na wizerunku.
Pierwsze cięcia kosztów u Volkswagena już widać. Niedawno poinformowano, że przez aferę nie pojawi się m.in. nowa Skoda Roomster.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.