Janusz Maj| 
aktualizacja 

Straciła macicę przez lekarzy. Później wyznali, że niepotrzebnie

51

Krwawienie w 3 tygodnie od porodu pozbawiło panią Annę płodności. Wszystko przez fatalny błąd lekarzy.

Straciła macicę przez lekarzy. Później wyznali, że niepotrzebnie
(polsat zrzut ekranu)

28-letnia Anna Konieczna ma 3-letniego syna. Krótko po trudnym porodzie wróciła do szpitala we Włoszczowie. Po zabiegu usłyszała, że lekarze usunęli jej macicę. Kilka miesięcy później nawiązała kontakt z operującym ją ginekologiem. Mężczyzna wyznał, że panią Annę "zniszczono" a tak drastyczny zabieg wcale nie był konieczny.

[Przed porodem] córka odczuwała ogromny ból. Nie wiedziała, co robić ze sobą. I klęczała, i płakała, i o litość prosiła. Jako matka nie mogłam tego przeżyć. Koło południa poszłam do doktora O. Prosiłam o pomoc. Kiedy odszedł z dyżuru, przyjechał z Kielc doktor B. Jak wszedł na ten oddział porodowy, to natychmiast skierował ją na blok operacyjny, bo już chyba widział, co się dzieje – mówi pani Barbara, matka ofiary.

Jej syn przyszedł na świat przez cesarskie cięcie. Rodzice p. Anny długo nie dostawali informacji o stanie zdrowia córki.

Pielęgniarki biegały przez cały oddział porodowy, noworodkowy. Słyszeliśmy z korytarza, że pytano, czy karetka z Kielc już wyleciała z krwią. Nie wiedzieliśmy, co tam się dzieje. Dopiero po godz. 17 lekarz powiedział, że jest już wszystko w porządku, ale nie mogli dać rady z krwotokiem – mówią w rozmowie z Polsatem rodzice pani Anny.

5 dni później Konieczna wychodzi ze szpitala w dobrym stanie. Jako samotna matka wraca do rodzinnego domu. Pobyt w domu nie trwa długo. Szybko wraca do włoszczowskiego szpitala. To właśnie podczas drugiej wizyty, fatalna pomyłka lekarzy skutkuje bezpłodnością kobiety.

Zabrali mnie na zabiegówkę i uśpili. Po wszystkim obudziłam się na jakiejś różowej sali. Pielęgniarka albo położna tylko mi powiedziała, że już jest po wszystkim, że nie będę miała już więcej dzieci, ani okresu - wspomina.

*Rodzice żądali wyjaśnień. * Szpital stwierdził że kontrola oddziału ginekologicznego nie wykazała nieprawidłowości. 3 miesiące później do p. Koniecznych zadzwonił ginekolog biorący udział w operacji. Twierdził, że sam ma córkę w wieku p. Anny a sumienie nie daje mu spać. Szybko doszło do spotkania.

Powiedziałem wprost, że jak roz… szyjka, no to się z szyjki leje. No z czego się może lać? Jak macica obkurczona jak pięść, prawidłowo wszystko, bo przecież tam chyba nie było żadnych zastrzeżeń. Macica została obcięta niepotrzebnie, jeszcze raz mówię, bo gdyby ten R. przyjechał szybciej, to on by tej macicy nie usunął - mówi skruszony ginekolog na nagraniu.

Rodzice pokrzywdzonej w 2016 roku zgłosili się do Prokuratury Okręgowej w Kielcach. Ta umorzyła jednak sprawę. Adwokat rodziny zainterweniował we włoszczowskim Sądzie Rejonowym, który wznowił sprawę.

[Sąd] nazwał to umorzenie co najmniej przedwczesnym, a jednocześnie w ślad za moimi zarzutami wykazał, że właściwie prawie nic w tym śledztwie nie zostało wyjaśnione , nie zostało zrobione - tłumaczy Edward Rzepka, adwokat rodziny.

* Głos zabrał Daniel Prokopowicz, rzecznik kieleckiej Prokuratury Okręgowej.* Tłumaczy, że instytucja próbuje wyjaśnić o jakich błędach lekarskich mówił skruszony ginekolog. Nikomu jednak nie przedstawiono zarzutów.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić