Student Uniwersytetu w Kalifornii Khairuldeen Makhzoomi w 2010 roku przybył do USA jako uchodźca z Iraku. **W kwietniu 26-latek miał lecieć z Los Angeles do Oakland. Jednak tuż przed startem postanowił zadzwonić do swojego wuja w Bagdadzie. W czasie rozmowy pochwalił się, że poprzedniego wieczoru miał okazję spotkać się z sekretarzem generalnym ONZ, Ban Ki-moonem - donosi Independent.
Byłem bardzo podekscytowany tym wydarzeniem. Zadzwoniłem do wuja, żeby mu o tym opowiedzieć - powiedział Makhzoomi.
Na koniec rozmowy mężczyzna powiedział "Inshallah" (jeśli Bóg zechce). To zwyczajowe pożegnanie wśród muzułmanów zwróciło uwagę jednej z pasażerek. Kiedy 26-latek spojrzał na nią, kobieta zerwała się z miejsca i pobiegła na przód samolotu.
Gapiła się na mnie i nie wiedziałem, o co chodzi. Dopiero, kiedy zaczęła biec, zorientowałem się, o co mogło chodzić. Miałem nadzieję, że nie ruszyła do załogi, żeby na mnie donieść - dodał Makhzoomi.
*Kobieta zgłosiła załodze, że słyszała, jak mężczyzna wypowiedział słowo "Shahid". * Termin ten, ściśle związany z dżihadem, oznacza męczennika. Jeden z pracowników linii lotniczej mówiący po arabsku zapytał Khairuldeena, dlaczego używał takiego języka na pokładzie samolotu. Mimo wyjaśnień wyprowadził go z samolotu i zaprowadził na przesłuchanie. Makhzoomi był oburzony zachowaniem załogi. Twierdzi, że ludzie zwracali się do niego jak do "zwierzęcia".
Powiedziałem pracownikowi, że do tego doprowadziła islamofobia w tym kraju - dodał student.
26-latka przesłuchiwali trzej agenci FBI. Po kilku godzinach funkcjonariusze przyznali, że nie było z jego strony żadnego zagrożenia. To już kolejny przypadek traktowania muzułmanów w liniach lotniczych Southwest Airlines. W ubiegłym tygodniu pokład samolotu kazano opuścić muzułmance, ponieważ stewardesa miała pewne obawy co do jej nakrycia głowy. Linie lotnicze Southwest nie zdecydowały się na udzielenie komentarza w najnowszej sprawie. 26-latek przekonuje, że żąda jedynie przeprosin.
Zobacz także:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.