*Z początkiem lata problem stał się palący. *Popularne wśród turystów z Polski i Niemiec miasto przeżywa zalew niechcianych gości. Nad problemem bezradności wobec fali żebractwa pochyliła się "Gazeta Wrocławska".
Żebrzące dzieci skaczą po stolikach, rzucają kamykami, łamią kwiaty. Na prośbę o opuszczenie lokalu reagują agresywnie, wyzywają ludzi. Wkładają ręce w jedzenie, plują do niego, wyzywają i spluwają na ludzi. Dzwonimy na policję i straż miejską. Próbują ich łapać, ale oni i tak wracają - opowiadają dziennikowi manager i kelnerka z restauracji na wrocławskim Rynku.
*Bezczelni dorośli żebracy siadają na krzesłach w restauracyjnych ogródkach. *Wiedzą, że wówczas nic nie można im zrobić. Z dziećmi jest łatwiej; obsługa próbuje przeganiać je, oblewając wodą. Na to jednak burzą się klienci. Czasem zostaje jedynie telefon o pomoc. Rzecznik straży miejskiej Waldemar Forysiak przyznaje, że "rzeczywiście jest dużo takich zgłoszeń". Jednak karanie za ewidentne wykroczenie, jakim jest żebranie, jest trudne.
Żebracy to najczęściej obcokrajowcy, często Romowie, bez dokumentów. A całym procederem zajmują się zazwyczaj duże kilkunastoosobowe grupy. Idą w często odwiedzane miejsca - oblegany jest szczególnie Rynek - rozdzielają się, a potem spotykają i dzielą zyskami - czytamy.
*Na żebraniu można zarobić do 120 zł dziennie. *Żebracy nie muszą być przy tym biedni. Dla wielu z nich, jak twierdzi wrocławski Caritas, to po prostu sposób na życie.
Autor: Jan Muller
Teraz serce internetu w jednej aplikacji. Bądź na bieżąco i pobierz w Google Play albo App Store.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.