Tygrys zabił opiekunkę w zoo
Tygrys malajski z zoo w Palm Beach na Florydzie zaatakował 38-letnią kobietę. Natychmiast przewieziono ją do szpitala, jednak nie udało się jej uratować. To pierwsza śmierć człowieka w tym ogrodzie zoologicznym.
"Zaklinaczka tygrysów" przygotowywała się do występu przed gośćmi zoo. Wciąż nie wiadomo dokładnie, co się stało za kulisami wybiegu dla tygrysów. To właśnie tam - w miejscu, gdzie zwierzęta są karmione i śpią - rozegrała się dramatyczna scena - informuje rt.com.
Szczegóły ataku zwierzęcia owiane są tajemnicą. Nie wiadomo, co go spowodowało, a na konferencji prasowej nikt z pracowników zoo nie wyjawił, jakie konkretnie obrażenia odniosła Stacey Konwiser. Wiadomo jednak, że tygrysa uśpiono natychmiast po ataku. Kobieta była w krytycznym stanie, gdy przetransportowano ją helikopterem do pobliskiego szpitala. Było już jednak za późno, by ją uratować.
Konwiser pracowała z czterema tygrysami malajskimi. To zagrożony gatunek. Na wolności przebywa zaledwie 250-340 okazów. Początkowo media donosiły, że tygrys po ataku wydostał się z wybiegu, ale po czasie zdementowano tę informację.