Poszedł do najlepszej knajpy w Katowicach. Rozczarowanie?
Dymitr Błaszczak z kanału "Sprawdzam jak" udał się do restauracji "Śląska Prohibicja". Określana jest ona mianem najlepszej w Katowicach. Czy youtuber jest tego samego zdania?
Dymitr Błaszczak prowadzący kanał "Sprawdzam jak" odwiedził najlepszą restaurację w Katowicach. "Śląska Prohibicja", bo tak nazywa się ten lokal, znajduje się przy ulicy Krawczyka 1 i serwuje typowo śląskie jedzenie.
Żur z białą kiełbasą i chleb ze smalcem
Na pierwszy ogień poszedł żur z własnego zakwasu, podany z białą kiełbasą i gniecionymi kartoflami.
Naprawdę bardzo dobry żur. Jest to żur, który można gdzieś sobie w głowie zakodować, jak powinien smakować prawdziwy śląski żur. Wszystko jest tutaj delikatne, wszystko ma swoje odpowiednie smaki. Został zachowany balans pomiędzy smakiem kwaśnym, który wypływa z tego zakwasu i ta gęstość, i ta okrasa, i te ziemniaki. To wszystko wzajemnie super się ze sobą zaprzyjaźniło. Zatem smakuje to naprawdę bardzo, bardzo dobrze - przyznał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jakob Kosel o remoncie domu, inflacji i powiększeniu rodziny: "Żyjemy w brutalnym świecie"
Dymitr Błaszczak przyznał, że jest to dość drogie danie. Kosztowało 29 zł.
Następnie na jego stale znalazł się chleb na zakwasie ze smalcem. Ta pozycja kosztowała 19 zł. - Mimowolnie na mojej twarzy pojawia się uśmiech, a to świadczy o tym, że jest to naprawdę smaczne - powiedział.
Dania główne
Kolejnym daniem, które zamówił była rolada wołowa podana z kluskami śląskimi i modro kapustą - Mięso bardzo delikatne, rozpadające się, rozpływające się w ustach. Mocno wyczuwalne nuty pieprzu. Jest to rolada wołowa z charakterem - stwierdził.
Skosztował także golonki z gotowanymi ziemniakami, kapustą kiszoną i boczkiem. - Mięso delikatne, fajnie przygotowane, odpadające, cała goleń pozostaje na swoim miejscu, nie musimy się trudzić i zdzierać tego mięsa. Panczkraut, którego nigdy wcześniej nie jadłem, jest okej - powiedział.
Jednak bardziej do gustu przypadła mu rolada. Jak stwierdził, mięso było idealne, a wszystkie smaki się zazębiały.
Czytaj również: Był na meczu Polski. "Mógłbym porównać do stacji benzynowej"
Deser
Oczywiście nie mogło zabraknąć czegoś słodkiego. Tym razem wybór padł na sernik pistacjowy podany z lodami różanymi oraz makaronikami.
Gdybyście chcieli tutaj przyjść i zobaczylibyście w karcie, że coś jest nazywane sernikiem pistacjowym, a uwielbiacie pistacje, to wydaje mi się, że bylibyście rozczarowani, bo nie czuć tych pistacji. Serniki pistacjowe - a trochę ich jadłem w swoim życiu - muszą smakować mocno pistacjami - powiedział.