Pracował w smażalniach, by poznać prawdę. Oto kulisy nieuczciwego biznesu
Reporter TVN24 ujawnił nieuczciwe praktyki stosowane w polskich smażalniach rybnych. Okazuje się, że często serwowane ryby nie zawsze pochodzą z Bałtyku. Sprawę zbadał dziennikarz programu "Uwaga!" TVN, który pracował w dwóch smażalniach nad morzem.
Najważniejsze informacje
- Klienci płacą za dodatki jak za rybę.
- Ryby często pochodzą z zagranicznych hurtowni.
- Śledź bałtycki zyskuje na popularności.
Nieuczciwe praktyki w smażalniach
W jednej ze smażalni w Niechorzu reporter TVN24 ujawnił nieuczciwe praktyki, przez które klienci płacą znacznie więcej, niż powinni. Okazało się, że dodatki, takie jak plaster cytryny czy kawałek pomidora, są ważone razem z rybą, co sztucznie zawyża końcową cenę zamówienia. To jednak niejedyna wątpliwa praktyka stosowana w tej nadmorskiej gastronomii.
PiS i Konfederacja w koalicji? Zaskakujące słowa w Sejmie
Zupę rybną czasami mieszamy. Raz robimy z dorszem, raz z morszczukiem. Morszczuka w zupie sprzedajemy jako dorsza – przyznał jeden z pracowników smażalni w rozmowie z dziennikarzem "Uwagi!".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nieuczciwe praktyki nad morzem
Większość ryb serwowanych w polskich smażalniach nie trafia tam prosto z Morza Bałtyckiego. Jak wyjaśnia Rafał Sworowski, menadżer hurtowni rybnej, w rozmowie z programem "Uwaga!", ryby są importowane z odległych zakątków świata, m.in. z Chile czy Wietnamu. – Wysokie koszty europejskich ryb sprawiają, że import jest bardziej opłacalny - tłumaczy.
Mimo że zagraniczne ryby dominują w ofercie, pewne gatunki z naszego morza również zaczynają wracać do łask. Śledź bałtycki staje się coraz bardziej popularny w restauracjach i smażalniach. Anna Rycak z Organizacji Rybaków Łodziowych podkreśla, że coraz więcej lokali sięga po lokalne surowce, by wyróżnić się na tle konkurencji.
Śledztwo reportera ujawniło, że w niektórych nadbałtyckich smażalniach uczciwość wobec klienta bywa mocno wątpliwa. Zawyżanie cen przez ważenie dodatków razem z rybą, podmienianie gatunków czy sprzedawanie importowanych produktów jako lokalnych to tylko część nieprawidłowości, które udało się wykryć. Później dziennikarz programu "Uwaga!" TVN przeniósł się do innej smażalni – tym razem w Międzyzdrojach. Tam jednak nie stwierdzono żadnych nieprawidłowych praktyk.
Źródło: TVN24