Tak naprawdę wygląda praca kelnerów. "Najgorszy gość to ten..."

36

Słabe stawki, 12 godzin na nogach i dogadzanie marudzącym klientom, zawsze z uśmiechem na twarzy. Praca w gastronomii zdecydowanie nie należy do najłatwiejszych. Z czym tak naprawdę na co dzień muszą borykać się zawodowi kelnerzy?

Tak naprawdę wygląda praca kelnerów. "Najgorszy gość to ten..."
Kulisy pracy kelnerów (Pixabay)

Kto pracował w "gastro", ten wie, że nie jest to "łatwy chleb". Niestety większość osób odwiedzających restauracje nie zdaje sobie sprawy z tego, jak to wygląda po drugiej stronie. Oczekują po kelnerach pełnej dyspozycyjności i spełniania wszelkich zachcianek, obowiązkowo z przyklejanym do twarzy uśmiechem.

W końcu jaka filozofia może kryć się za "noszeniem talerzy", prawda? Ludzie, którzy kierują się taką logiką, nie mają świadomości, że praca w restauracji to w rzeczywistości ciągła presja, wysiłek fizyczny połączony z logistyką, praca w weekendy i w święta, często do późnego wieczora.

Kulisy pracy kelnerów. Czego szczególnie nie lubią pracownicy restauracji?

Ale najtrudniejszym elementem tego zawodu prawdopodobnie jest właśnie kontakt z klientami, którzy do obsługi lokalu odnoszą się bez cienia szacunku. A takich jest niestety wielu, szczególnie w sezonie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Polacy zaciskają pasa. Hotelarz z Łeby ujawnia: mamy dużo krótsze pobyty
Najgorszy gość to ten, który wie wszystko i patrzy na kelnerów z góry — zauważa Beata, była kelnerka jednej ze znanych krakowskich restauracji, w rozmowie z "Onetem".

Choć można by się spodziewać, że w dobrych restauracjach stołują się ludzie z manierami, kelnerzy często zauważają ich kompletny brak. Objawia się to np. pstrykaniem palcami na obsługę.

Pstrykanie palcami miało miejsce często. Żeby "ukarać i wychować" gości za takie niestosowne zachowanie, specjalnie nie podchodziłam, dopóki nie zapytali: "Przepraszam, czy mogę złożyć zamówienie?" - zdradza była kelnerka.

Nieprzyjemne sytuacje zdarzają się nawet w najbardziej luksusowych miejscach. Kasia, która pracowała kiedyś w restauracji "wysokiej klasy", spotkała się m.in. z klientem, który zapytał o jej imię tylko po to, by przez cały wieczór wołać ją do stolika.

Niestety muszę przyznać, że tendencja była smutna: im większy portfel, tym większy burak - dziewczyna mówi Onetowi.

Kelnerzy zazwyczaj nie mają dużego pola manewru, by radzić sobie z nieprzyjemnymi gośćmi. Mogą interweniować jedynie w ekstremalnych przypadkach, gdy klienci są wyjątkowo głośni czy wulgarni. Idąc do restauracji, warto zatem pamiętać, by zabrać ze sobą nie tylko pieniądze, ale także szacunek do drugiego człowieka i dobre wychowanie.

Autor: SSŃ
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić