Jak Feniks z popiołów
Kultowa, niezapomniana i niezniszczalna Nokia 3310 powróci w tym roku. Firma chce odświeżyć swój produkt, chociaż nie do końca wyobrażamy sobie, jak uda jej się pogodzić stary design z nowymi możliwościami, jakie obecnie mają telefony. Ale z sentymentu i tak pewnie okaże się hitem. A czego jeszcze powrót chcielibyśmy zobaczyć? Oj, trochę tego jest!
Tamagotchi
Jeśli było coś bardziej popularnego niż Nokia 3310, to na pewno były to Tamagotchi. Elektronicznymi zwierzątkami opiekowali się swego czasu wszyscy. Oryginalne wersje plastikowego jajka produkowane były przez japońską firmę Bandai, jednak na rynku szybko pojawiły się niezliczone podróbki.
"Ruskie jajko"
Rosyjska zabawka z jedną grą potrafiła dostarczyć zabawy na niezliczoną ilość godzin. Tylko cztery przyciski, tyle samo kierunków i niekończąca się lawina jajek. Dzisiaj na telefonach mamy dostępne najróżniejsze hity, ale żaden nie wciąga tak, jak robił to zachłanny Wilk. Z sentymentu na pewno wiele osób znowu by chętnie pograło w to jadąc autobusem do pracy.
Kreskówki
W starych, dobrych latach 90. na MTV faktycznie leciała muzyka, a na Cartoon Network można było obejrzeć bajki. I to nie byle jakie: każdy dorastający w tamtych czasach wciąż pamięta Dextera, Krowę i Kurczaka, Atomówki, Johnny'ego Bravo, Kosmicznego Ducha, Łasicę, Samuraja Jacka i Eda, Edda i Eddy'ego. Dzieciaki dzisiaj nie mają ani tak dużego, ani tak dobrego wyboru.
Tazos
Jak to możliwe, że sprzedawało się tyle chipsów wtedy, a wszyscy byliśmy szczupli? Kupowało się je dla tazosów, a nie samego jedzenia. A podwórka służyły do grania w piłkę, a nie jako toaleta dla psów. Tazosy z bohaterami najróżniejszych bajek (chociaż najpopularniejsze były Pokemony) były kultową zabawką - część służyła do gry, co lepsze trzymało się pod kluczem i wyciągało tylko na specjalne okazje. Z czasem pojawiły się specjalne zestawy z metalowymi, wymyślnymi żetonami do rzucania. Gry zakazano w szkołach kilku krajów, na szczęście Polskę chyba to ominęło.
Gwiezdne chipsy
Najpopularniejsze w pewnym momencie stały się tazosy z oryginalnej trylogii "Gwiezdnych wojen" (nowej na szczęście jeszcze wtedy nie było). Te były przede wszystkim gratką dla kolekcjonerów, a jeśli komuś udało się zebrać wszystkich 50, to był "królem na dzielni". I ten niepokój podczas otwierania kolejnej paczki chipsów, czy uda się uzupełnić kolekcję, czy znowu trzeba będzie się wymieniać. Dziś już nie ma takich rzeczy :(
168 w 1
To niesamowite, że obecne nośniki mają tak dużo pamięci, a jednak wciąż nie możemy kupić płyt z kilkoma grami na raz. A pamiętacie radość, kiedy można było kupić 168, a nawet 999999, gier na jednym kartridżu? :)
Karteczki
Nikt nigdy nie wiedział, jak coś zapisać na tych karteczkach, a jednak wszyscy je zbierali. Rynek kwitł, nie tylko w sklepach, ale przede wszystkim na szkolnych korytarzach, gdzie kolorowe karteczki z bohaterami bajek i filmów były oficjalną walutą.
Riki-tiki
Kolorowa sprężyna
Nie było dzieciaka, który by jej nie posiadał. Zabierana na każdy spacer, używana na każdych schodach po drodze doprowadzała rodziców do szału. Nie zastanawiali się nad konsekwencjami jej kupna, zanim nie było za późno. Fajnie też rzucało się nią trzymając jeden koniec - jak broń do strącania szklanek ze stołu.
Kredka z "nabojami"
Pomysł na wielokolorową kredkę był dobry, ale w praktyce jeśli chciało się szybko zmieniać kolory, to fajny gadżet stawał się koszmarem każdego użytkownika kolorowanek :)
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.