36-latek zginął na pasach. Zaskakująca decyzja prokuratury
W Łodzi sportowy samochód potrącił 36-latka na przejściu dla pieszych, co skończyło się tragicznie. Sprawa wywołała poruszenie z powodu zaskakującej decyzji prokuratury - informuje TVN Uwaga.
Najważniejsze informacje
- Kierowca sportowego auta potrącił 36-latka na pasach, co zakończyło się tragedią.
- Prokuratura zaproponowała rok więzienia w zawieszeniu dla sprawcy.
- Rodzina ofiary nie zgadza się na takie orzeczenie sądu.
W październiku w Łodzi doszło do tragicznego wypadku na pasach, w którym zginął 36-letni Arek Wojtas. Kierowca prowadzący mercedesa potężnej mocy uderzył w pieszego, gdy ten próbował przejść przez ulicę. Jak relacjonuje świadek wydarzenia, kierowca auta w momencie wypadku przyspieszył do ponad 100 km/h.
Katarzyna Wojtas, wdowa po tragicznie zmarłym Arkadiuszu, opowiada o trudnej sytuacji swojej rodziny po wypadku.
Dzieci mają pluszaki ze zdjęciem taty. Codziennie wieczorem, jak zasypiają, mówią, jak bardzo brakuje im taty. "Dlaczego tata musiał tak szybko umrzeć? Przecież był taki młody", to są ich słowa - mówi pani Katarzyna. Jak dodaje, dzieci zmagają się z wieloma trudnościami emocjonalnymi po stracie ojca.
Ramówka Audioteki: Lena Góra o pracy głosem, życiu w USA i terapii.
Wypadek miał miejsce, gdy Arkadiusz Wojtas wracał wieczorem z kolegą do domu. Świadek zdarzenia, Piotr, relacjonuje: - Przechodziliśmy przez pasy. Ja byłem w jednej trzeciej pasów, a Arek był na środku. Usłyszałem ryk silnika z prawej strony. I słychać było, że kierowca przyspiesza. Jak zauważył Arka, to próbował uciec. Uderzył go z dużą prędkością.
Kierowca mercedesa, 42-letni przedsiębiorca z Łodzi, przyznał się do wypadku, jednak podkreśla, że nie potrafi wyjaśnić, dlaczego przyspieszył.
Nie wiedziałem, że zwykłego człowieka może spotkać coś takiego, że spowoduje wypadek, wcześniej jeździłem 24 lata. Nigdy nie miałem żadnej kolizji i żadnego wypadku - stwierdza.
Kierowca przyznał się do winy
Ekspertyza wykazała, że jeszcze chwilę przed wypadkiem samochód poruszał się z prędkością niespełna 30 km/h. Wkrótce jednak, na osiedlowej drodze, osiągnął 108 km/h, co było przyczyną tragedii. Kierowca wyraził skruchę i chęć pomocy rodzinie zmarłego. - Stała się straszna rzecz i jest mi ogromnie przykro. Bardzo chciałbym pomóc tamtej rodzinie. Sam mam dzieci.
Kierowca, 42-letni przedsiębiorca z Łodzi, zadeklarował dobrowolne poddanie się karze. Proponował rok więzienia w zawieszeniu i świadczenie finansowe. Prokuratorka poparła wniosek, pisząc, że "ustalona z podejrzanym kara jest adekwatna do stopnia zawinienia i spełni przewidziane prawem cele".
Nie było to działanie opatrzone premedytacją z jego strony. Od razu zadeklarował pełną chęć współpracy, wsparcia finansowego rodziny - powiedział Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi, Paweł Jasiak.
Znacznie oburzyło to bliskich zmarłego. - 30 tys. zł za stratę mojego męża, w zasadzie osoby, która utrzymywała wszystko? - pyta retorycznie pani Katarzyna.
Rodzina zmarłego zdecydowanie to zakwestionowała, akcentując wagę skutków wypadku i potrzebę rzetelnego procesu. Po odrzuceniu wniosku przez sąd sprawa będzie toczyć się w zwykłym trybie, a najbliżsi zmarłego będą niezależnymi oskarżycielami obok prokuratora.