Abp Głódź korzysta z luki w karach pozostawionej przez Watykan
O. Jacek Prusak, jezuita i psychoterapeuta nie ma dobrego zdania nt. Abp Głódzia. Jego zdaniem, kapłan może liczyć na wsparcie Episkopatu i polityków. Stąd też może ignorować krytykę.
Abp Sławoj Leszek Głódź ostatnio wywołał niemałe poruszenie. Ukarany przez Watykan za tuszowanie pedofilii kapłan przyszedł na beatyfikację kard. Stefana Wyszyńskiego. I... posypały się gromy.
Zarówno zdaniem wiernych, jak i opinii publicznych. Zdaje się jednak zbytnio tym nie przejmować.
Kara powinna być większa?
Watykan za tuszowanie skandali seksualnych zabronił Abp Głódziowi uczestniczyć w publicznych uroczystościach, ale tylko w diecezji gdańskiej. Beatyfikacja kard. Wyszyńskiego odbywała się natomiast w Warszawie, więc tam już mógł być.
Niektórzy uważają, że Watykan powinien dać biskupom tuszującym tego typu przestępstwa ostrzejsze kary. A inni...
Chowają się pod sutannę
Dlaczego zabrakło zatem reakcji innych biskupów?
Biskup jednak schowa się za własną niemoc i powie, że to należy do nuncjusza i papieża. W tym wypadku biskup może go prywatnie upomnieć - jeśli będzie miał do tego odwagę - ale publicznie już nie, bo to nie biskup biskupowi wymierza kary, ale papież i ta hierarchia musi być zachowana. Przynajmniej tak tłumaczą się sami biskupi - powiedział o. Jacek Prusak "Gazecie".
Może (...) ignorować krytykę i póki Watykan pozostawia mu prawną lukę w nałożonych na niego karach, to będzie z niej korzystał do bólu. -dodał.
Abp Głódź zachowuje się jednak tak, jakby był panem świata, i nikt nie miałby nad nim kontroli. W sumie nic dziwnego - sam bowiem z wykształcenia jest prawnikiem.