Absurdalne zdjęcie z Lublina. Kierowcy śmieją się przez łzy

48

W Lublinie na ul. Witosa roi się od znaków drogowych. Kierowcy na ten widok nie wiedzą: śmiać się, czy płakać? Zjawisko już ochrzczono mianem "znakozy".

Absurdalne zdjęcie z Lublina. Kierowcy śmieją się przez łzy
(Twitter.com)"Znakoza" w Lublinie. Pieniądze wyrzucone w błoto (Twitter.com)

To jedna z głównych ulic Lublina, o największym natężeniu ruchu pojazdów. Są na niej dwa pasy, jednak to nie oznacza, że można na niej "szaleć" do woli.

Na ulicy Witosa znajduje się wiele znaków, od których można się zakręcić w głowie. Na dystansie 100 metrów znajdziemy cztery znaki ograniczenia prędkości: do "50", potem "40", następnie "70", a po kilku metrach dalej "40". Oprócz tego widzimy dwa znaki sygnalizuje przejście dla pieszych.

Tymczasem w Lublinie, konkretnie to na ulicy Witosa... Zdaje się, iż czyjś szwagier kupił maszynę do produkcji znaków, lub coś w tym stylu. Chyba czas najwyższy w ogóle na konkretne słowo określające tego typu potworki, może "znakoza" -  napisał na Twitterze jeden z użytkowników.

"Znakoza" na polskich drogach z pewnością nie ułatwia jazdy. Kierowcy dostają często dostają od tego tzw. oczopląsu. Eksperci wskazują, że znaków jest dużo, a do tego często posadowione są niezgodnie z organizacją ruchu.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Aspekt drogowy i finansowy

Często zdarza się, że wiele znaków drogowych, podobnie jak na ul. Witosa w Lublinie, sąsiaduje ze sobą na bardzo bliskiej odległości. Nie jest do dobre zarówno pod względem samej jazdy, jak i biorąc pod uwagę w aspekt finansowy.

Oczywiście postawienie jednego znaku nie jest dużym kosztem, ale gdy zsumujemy ich kilkadziesiąt, to nie trudno oprzeć się wrażeniu, że są to pieniądze wyrzucone w błoto.

Zobacz także: Jak ukrócić zapędy Rosji? "To daje Putinowi do myślenia"
Autor: JAR
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić