Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...
Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski | 
aktualizacja 

"Al-Kaida straciła prymat". Eksperci o śmierci następcy bin Ladena

- Sprawiedliwości stało się zadość - powiedział prezydent USA Joe Biden, przekazując informację o śmierci Ajmana al-Zawahiriego. Przywódca Al-Kaidy zginął w wyniku ataku drona w Kabulu. Dla Stanów Zjednoczonych to sukces, ale w rozmowie z o2.pl eksperci podkreślają, żeby nie przeceniać wartości al-Zawahiriego. - Był starszym panem, który czasem wygłaszał i nagrywał przemówienia, ale nie był człowiekiem, który mógłby cokolwiek organizować - komentuje Piotr Łukasiewicz, były ambasador RP w Afganistanie.

"Al-Kaida straciła prymat". Eksperci o śmierci następcy bin Ladena
W swoim czasie byli najniebezpieczniejszymi ludźmi na świecie: Osama bin Laden (z l.) i Ayman al-Zawahiri (Getty Images,, Visual News)

Kiedy w 2011 r. Amerykanie zlikwidowali w Pakistanie Osamę bin Ladena, kierowanie "Bazą" - jak tłumaczy się nazwę Al-Kaidy - przejął właśnie al-Zawahiri. Miał przywrócić organizacji "sławę", nadszarpniętą po śmierci jej lidera. Na przeszkodzie stanęły mu osobiste braki i pojawienie się tzw. Państwa Islamskiego - organizacji, która przerastała Al-Kaidę barbarzyństwem.

Al-Zawahiri zginął w nocy z soboty na niedzielę. O likwidacji terrorysty poinformował osobiście Joe Biden. Do jego eliminacji Amerykanie wykorzystali drona. Kierowana przy pomocy lasera rakieta Hellfire trafiła w balkon jego posiadłości w afgańskim Kabulu. Lider Al-Kaidy zginął na miejscu.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Nie żyje Ajman al-Zawahiri. Kim był lider Al-Kaidy?

Początkowo niewiele wskazywało, że urodzony w dobrej rodzinie w Gizie al-Zawahiri stanie się jednym z najgroźniejszych terrorystów świata. Miał iść w ślady przodków i zostać lekarzem, jak jego ojciec i stryj. W rodzinie byli także inżynierowie, farmaceuci, a nawet egipscy politycy.

Lawrence Wright, autor książki "Wyniosłe wieże", poświęconej atakom na World Trade Center, opisywał al-Zawahiriego jako pilnego, nieco wyobcowanego i bardzo religijnego ucznia. Poświęcał się m.in. poezji. Już wtedy zaczynał się jednak radykalizować. W wieku 14 lat został członkiem Bractwa Muzułmańskiego - religijnej organizacji islamskiej, która stała za zamachem na prezydenta Egiptu Anwara as-Sadata w 1981 r.

Islamic Jihad Terrorist Ayman Al-ZawahriEGYPT 1982:  (FILE PHOTO)  Ayman Al-Zawahri stands behind bars in an Egyptian court in 1982 during his trial as one of the masterminds behind the assassination of Egyptian president Anwar Sadat in 1981. Al-Zawahri, an Egyptian surgeon, became a member of Egyptian Islamic Jihad in 1981. After three years in jail, convicted of being a member of an illegal Islamic group, Al-Zawahri was expelled from the country.  He travelled to Pakistan, where he met Osama bin Laden. He is now considered to be bin Laden's top lieutenant.  (Photo by Getty Images)Getty ImagesMuslim Jail Politics Terrorist Political US Attack Crime Afterma
Świdrujące spojrzenie terrorysty. W egipskim więzieniu al-Zawahiri zapracował na łatkę "tego, który oddaje" (Getty, 2001 Getty Images)

Al-Zawahiri, w owym czasie praktykujący chirurg, był już zradykalizowany. W 1980 r. odbył czteromiesięczną podróż do Pakistanu, który zmagał się wtedy z rosyjską inwazją. Wright opisuje, że co najmniej kilka razy al-Zawahiri przedostawał się na teren Afganistanu i spotykał z mudżahedinami walczącymi z Rosjanami. Po zabiciu prezydenta Sadata wielu członków Bractwa Muzułmańskiego zostało aresztowanych i poddanych torturom w więzieniach. Wśród nich był także al-Zawahiri.

Z egipskiego więzienia wyszedł na mocy amnestii w roku 1984, już jako twardy radykał. Będąc w Egipcie pod okiem tamtejszych służb, zdecydował się wyjechać do Arabii Saudyjskiej. Egipskie władze nie przeszkadzały mu w tym specjalnie, myśląc, że wraz z wyjazdem młodego bojownika pozbywają się problemu. Tymczasem w Arabii Saudyjskiej al-Zawahiri spotkał człowieka, który miał później zmienić oblicze świata. Człowiekiem tym był dziedzic budowlanego imperium swojego ojca - Osama bin Laden.

Al-Kaida znaczy "Baza"

Pod koniec lat 80. bin Laden i Abdullah Azzam powołali do życia Al-Kaidę, czyli "Bazę". Organizacja, początkowo walcząca przede wszystkim z Rosjanami, szybko stała się grupą, której cele okazały się być znacznie szersze niż tylko wyzwolenie Afganistanu. Przekształciła się w organizację, której gniew skierowany był przeciwko szeroko pojętemu Zachodowi, a przede wszystkim USA.

Sam al-Zawahiri nie miał zresztą problemów w zwalczaniu niedawnych sojuszników. W rozmowie ze swoim wujem powiedział, że co prawda współpracowali z USA w Afganistanie, ale Amerykanie byli "tak samo źli jak Sowieci". Narzędziem do walki z nimi stała się więc "Baza". Bin Laden doceniał zalety al-Zawahiriego i uczynił go swoim zastępcą. Zorganizowany i metodyczny al-Zawahiri miał ambicję zebrania pod skrzydłami "Bazy" wszystkich islamskich grup terrorystycznych i stworzenia z Al-Kaidy panislamskiej organizacji, prowadzącej dżihad, czyli świętą wojnę.

W latach 1992-1996 bazą Al-Kaidy był Sudan. Duża presja międzynarodowa na Sudan zaowocowała wydaleniem bin Ladena, który szybko trafił pod skrzydła starych znajomych z Afganistanu. Jeszcze bardziej zapiekł się też w nienawiści do Ameryki. Tak samo jak al-Zawahiri zresztą. W 1998 r. Al-Kaida zorganizowała zamachy na ambasady USA w Kenii i Tanzanii (224 ofiary).

Al-Zawahiri. "Dyrektor operacyjny" Al-Kaidy

"Mózgiem" wspomnianych ataków miał być właśnie al-Zawahiri, który piął się coraz wyżej w strukturze Al-Kaidy. Doktor Kacper Rękawek z Centrum Badań nad Ekstremizmem Uniwersytetu w Oslo nazywa al-Zawahiriego "dyrektorem operacyjnym" terrorystycznej grupy. W rozmowie z o2.pl mówi, że al-Zawahiri pozostawał w cieniu bin Ladena, gdy ten brał na siebie odpowiedzialność za kolejne zamachy Al-Kaidy. Co ciekawe, Egipski Islamski Dżihad al-Zawahiriego przyłączył się do Al-Kaidy dopiero w 2000 r.

W październiku 2000 r. w burtę stacjonującego w Jemenie okrętu USS Cole wbiła się wyładowana materiałami wybuchowymi motorówka. Eksplozja wybiła w burcie niszczyciela rakietowego potężną dziurę. W ataku zginęło 17 marynarzy, kilkudziesięciu odniosło rany. Sama jednostka nie zatonęła, po długim remoncie okręt wrócił do służby. A Al-Kaida stała się jednym z najważniejszych celów Amerykanów. FBI i CIA polowało na przywódców organizacji, jednak z mizernym skutkiem.

Dziura w burcie niszczyciela USS Cole
Dziura w burcie niszczyciela USS Cole (FBI)

Ale bin Laden i al-Zawahiri mieli już inny cel. W 2001 r. doszło do ataków przy pomocy samolotów pasażerskich na World Trade Center i Pentagon. Czwarty samolot rozbił się w Pensylwanii. Amerykanie ruszyli na wojnę z terroryzmem, a jako pierwszy cel obrali Afganistan, gdzie ukrywał się bin Laden. Rozproszyło to Al-Kaidę. Dwa lata później rozpoczęła się wojna w Iraku, a Al-Kaida wróciła do "życia". Liderem organizacji w Iraku został drapieżny i brutalny Jemeńczyk Abu Musab az-Zarkawi. Wypowiadając posłuszeństwo Al-Kaidzie, położył podwaliny pod powstanie tzw. Państwa Islamskiego (ISIS).

Przegrana walka i rządy w Al-Kaidzie

Obie organizacje wkrótce zaczęły walczyć ze sobą o prymat w świecie islamskiego radykalizmu. Nałożyły się na to długotrwałe i wyniszczające wojny: w Syrii i Iraku. Walkę tę wygrało ISIS, które przeprowadzało krwawe zamachy na całym świecie - m.in. w Tunisie, Berlinie, Paryżu, Brukseli i Manchesterze.

Gdy w 2011 r. Amerykanie zlikwidowali Osamę bin Ladena, rola Al-Kaidy była już mocno ograniczona. Świat walczył wtedy z Państwem Islamskim i mało kto miał czas na zmarginalizowaną (choć nadal działającą w Afryce) organizację, której przywódcą został al-Zawahri. Coraz starszy i niedysponujący takimi środkami, jakie miał do dyspozycji bin Laden, mógł tylko odcinać kupony od czasów "minionej chwały".

Al-Zawahiri "siedział w temacie" około 50 lat. To on był w klatce na procesie w Egipcie w 1981 r. Al-Zarkami przetrwał "schizmę" i powstanie tzw. Państwa Islamskiego, utrzymał istnienie Al-Kaidy. Grał bardziej niż bin Laden na talibów i się nie przeliczył. Jego przemowy już nikogo nie porywały, ale pozwolił Al-Kaidzie przetrwać i nawet wzmocnić się nieco w Afganistanie - mówi o2.pl dr Rękawek.

Były ambasador RP w Afganistanie Piotr Łukasiewicz uważa, że Al-Kaida - w formie, jaką znamy z początków XXI wieku - już się skończyła. Najpierw została przyćmiona przez swój odłam iracki pod wodzą wspomnianego już al-Zarkawiego, a potem przez ISIS.

Al-Kaida straciła swój prymat. To nie jest siła zdolna organizacyjnie do dokonywania takich ataków, jakich dokonywała w Nowym Jorku czy Madrycie. Sam al-Zawahiri był starszym panem, który czasem wygłaszał i nagrywał przemówienia, ale nie był człowiekiem, który mógłby cokolwiek organizować - mówi Łukasiewicz.

W ostatnich latach, jak ocenia dyplomata, dowodzona przez Zawahiriego Al-Kaida zajmowała się głównie unikaniem wzroku Amerykanów. - Trudno mówić o możliwości wzięcia drugiego czy nawet trzeciego oddechu, bo dziś terroryzm islamski skupiony jest dziś w północnej i środkowej Afryce, a Zachód ma inne problemy i koncentruje się przede wszystkim na Rosji i Chinach - mówi Łukasiewicz.

Niemniej to, że al-Zawahiri ukrywał się w Afganistanie, stawia przywódców talibów w bardzo złym świetle. Mieli oni zerwać kontakty z Al-Kaidą, a tymczasem jej lider mieszkał sobie spokojnie w stolicy. Nie w jakiejś wsi pod Heratem czy Dżalalabadem, ale w samym Kabulu, pod nosem talibów. Musieli o tym wiedzieć i decyzja o przyjęciu go była z ich strony wyjątkową głupotą - przekonuje Łukasiewicz.

Co dalej z Al-Kaidą?

Czy jego śmierć będzie realnym końcem Al-Kaidy? Prawdopodobnie nie. Były szef Wojskowych Służb Informacyjnych gen. Marek Dukaczewski mówi o2.pl, że w jego ocenie Al-Kaida jeszcze bardziej się zradykalizuje. Być może, jak przewiduje generał Dukaczewski, następca Zawahiriego pojawi się szybciej, niż się spodziewamy. I to pomimo że nie żyją Hamza i Omar bin Laden - synowie Osamy, z których szczególnie Hamza typowany był do objęcia rządów w Al-Kaidzie.

I Łukasiewicz, i Rękawek przewidują zaś, że następnym liderem Al-Kaidy zostanie Saif al-Adel, dotychczas zastępca al-Zawahiriego. Choć stosunkowo mało znany, wiadomo o nim, że ukrywał się m.in. w Iranie. Jeśli zaś jest pod wpływem irańskim, nie wróży to dobrze Zachodowi. Być może o nieco dziś zapomnianej Al-Kaidzie znowu zrobi się głośno.

Zobacz także: Rocznica zamachu na World Trade Center. "Terror ma miejsca, w których może się rozwijać"
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
KOMENTARZE WYŁĄCZONE
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli i polem do dezinformacji. Dlatego zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja o2.pl
Zobacz także:
Wróć na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić