Behawiorysta o atakach psów. Wskazał przyczyny
Behawiorysta Jacek Gałuszka wskazuje, że większości groźnych ataków można było zapobiec. Kluczowe są nadzór nad psem, szkolenie i świadomość jego instynktów.
Najważniejsze informacje
- Behawiorysta Jacek Gałuszka wiąże ataki psów z błędami opiekunów: brakiem nadzoru i kontroli.
- Szczególne ryzyko to działania grupowe psów i agresja terytorialna niewłaściwie rozpoznana.
- Ekspert podaje konkretne zasady zachowania przy ataku pojedynczego psa i stada.
W ostatnich tygodniach doszło do kilku dramatycznych zdarzeń z udziałem psów, m.in. w Zielonej Górze, gdzie 46-letni mężczyzna zginął. O innych przypadkach informowano w kontekście grup zwierząt oraz psów biegających luzem. Jak podaje PAP, behawiorysta i trener psów Jacek Gałuszka podkreśla, że u podstaw takich tragedii stoją zaniedbania ludzi: brak stałego nadzoru, niedostateczna kontrola i ignorowanie psich instynktów.
Gałuszka zwraca uwagę, że wiele zdarzeń dotyczyło co najmniej dwóch psów lub całych grup. W grę wchodzi mechanizm facylitacji społecznej, który zwiększa odwagę i agresję zwierząt działających razem. - Kiedy psy działają razem, mają znacznie więcej pewności w działaniu niż pojedynczy pies – powiedział. Ekspert przypomina też o agresji terytorialnej: pies może rozszerzać granice „swojego” obszaru poza działkę, co bywa dla ludzi zaskoczeniem i rodzi ryzyko konfrontacji przy ogrodzeniach czy bramach.
Behawiorysta rozróżnia obronę sportową, gdzie pies atakuje elementy ochronne pozoranta, od obrony osobistej, w której celem staje się człowiek. Podkreśla, że uczenie gryzienia bez równoległego, konsekwentnego posłuszeństwa to poważny błąd. Pies szkolony wyłącznie do ataków, bez hamulców i kontroli, łatwiej traci ograniczenia w zachowaniach agresywnych, co zwiększa ryzyko poza planowanymi sytuacjami treningowymi.
Odkrycie w cebuli przy granicy z Litwą. Polskie służby nie dały się nabrać
Jak zachować się przy groźnym psie
Ekspert rekomenduje konkretne działania. Przy jednym agresywnym psie najlepiej zatrzymać się, stanąć bokiem, unikać gwałtownych ruchów i kontaktu wzrokowego oraz nie uciekać. W przypadku grupy psów natomiast "dobrze jest złapać kawałek kija lub gałąź – stajemy się dla psa bardziej okazali, budzimy więc większy respekt" – zauważył. Przestrzegł jednak, że "jeżeli mamy do czynienia z psem, który jest szkolony do atakowania, to on się tym nie przejmie".
Ważne, by stanąć bokiem, unikać kontaktu wzrokowego. W przypadku spotkania grupy psów wycofujemy się powoli w stronę osłony. Jeśli dojdzie do bezpośredniego ataku, należy chronić głowę, szyję i brzuch, ograniczyć ruchy i nie krzyczeć. Po zdarzeniu należy zgłosić incydent odpowiednim służbom i skonsultować się z lekarzem.
Strach kontra prewencja
Niepokój rośnie także wśród spacerowiczów. Jedna z opiekunek psów opisała reakcje ludzi słowami: "Na ludzi padł blady strach… stają na baczność, chowają się za drzewa, boją się". Gałuszka potwierdza, że obawy są zrozumiałe, ale wskazuje na rozwiązanie w edukacji i odpowiedzialnym posiadaniu psów: nadzorze, szkoleniu i świadomym zarządzaniu sytuacjami terytorialnymi.