Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

Były członek Grupy Wagnera daje trop w sprawie Prigożyna

Zagadkowa śmierć Jiewgienija Prigożyna otworzyła pole do spekulacji. Wykonujący brudną robotę na zlecenie Kremla twórca Grupy Wagnera zginął w środę w katastrofie samolotu. Kto odpowiada za jego śmierć? Nieoczekiwane rozwiązanie podpowiedział były członek Grupy, Marat Gabidullin.

Były członek Grupy Wagnera daje trop w sprawie Prigożyna
Były członek Grupy Wagnera daje trop w sprawie Prigożyna. Zdjęcie ilustracyjne (PAP, PAP/EPA/ANTON MATROSOV)

Łukasz Maziewski: Kto twoim zdaniem odpowiada za śmierć Jewgienija Prigożyna?

Marat Gabidullin: Zastrzegam, że to tylko spekulacje, ale jedną z wersji jest możliwy udział międzynarodowych korporacji i grup przestępczych, które Prigożyn pozbawił dostępu do złóż w Republice Środkowoafrykańskiej, a w przyszłości w Mali, Nigrze i innych państwach afrykańskich.

Nie była to "zemsta Putina"?

Przez dwa miesiące po puczu media po prostu narzucały swoim odbiorcom ideę, że Putin nie wybaczy i zemści się, gruntując opinię publiczną. Zakładając, że na pokładzie faktycznie była bomba i wybuchła ona nad terytorium Rosji, bardzo wygodnie jest winić za wszystko rosyjskie władze.

Czy Władimir Putin nie pokazał, że jest twardym liderem, który nie wybacza "zdrady" - w tym przypadku puczu?

Moim zdaniem Putin potrzebował Prigożyna żywego. Wyrównując rachunki w ten sposób, prezydent Rosji nie wzmacnia swojej władzy. Wręcz przeciwnie - on ją osłabia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: WP News wydanie 29.06, godzina 11:50

Czy po próbie puczu z czerwca przestał być potrzebny, a stał się groźny? Lub inaczej: może właśnie przestał być groźny, ale jeśli tak - po co go zabijać?

Powtórzę: Putinowi bardziej był potrzebny żywy Prigożyn. Zwłaszcza w świetle niedawnego szczytu państw Afryki i Rosji. Dzięki działaniom promującym obecność Rosji w Afryce, Putin chce uzyskać poparcie państw afrykańskich w ONZ.

Może więc - strzelam - zagroził interesom części ludzi z Grupy w Afryce?

Śmierć całego kierownictwa - Prigożyna, Utkina, Tomtina i innych - moim zdaniem wyklucza tę opcję.

To jeszcze inaczej: kto najbardziej zyska na śmierci Prigożyna?

Nic nie zyskuje Władimir Putin. Wroga pozbywa się Siergiej Szojgu. A zyskują korporacje i grupy przestępcze, które mogą położyć łapy na złożach złota i diamentów w Republice Środkowoafrykańskiej.

A może wykończyli go ludzie którejś ze służb specjalnych, choćby FSB lub GRU?

Prigożyn po prostu z nimi współpracował. Grupa Wagnera nigdy nie była tajną jednostką. Nie podległa ani GRU, ani FSB. Wagner zawsze zachowywał autonomię.

Kolejna teoria: może za zabicie go zapłacili Ukraińcy? Napsuł im w końcu krwi...

Grupa została, przypomnę, wycofana z Ukrainy. Choć jeśli sytuacja na froncie się pogorszy, może tam wrócić, na front. Oddziały Wagnera mają dowódców, mogą walczyć dalej. Nawet bez Prigożyna i Utkina.

A jaki los czeka twoim zdaniem Grupę Wagnera?

Nikt teraz nie odpowie na to pytanie. Może zostanie wybrany inny lider? Wydaje mi się, że kompania byłaby w stanie funkcjonować. Pod innym dowódcą lub dowódcami.

A co z tymi żołnierzami grupy, którzy przebywają na Białorusi?

Nic. Nadal będą szkolić białoruską armię. I straszyć Polskę, która już jest na skraju histerii.

Marat Gabidullin - Rosjanin, były żołnierz Grupy Wagnera. Wstąpił do Grupy w 2015 r., odszedł cztery lata później. Brał udział w walkach w Donbasie. Obecnie mieszka we Francji i pisze książki poświęcone działalności Grupy.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić