Chińczyk walczył dla Rosjan. "Bardzo tego żałuję"
W szeregach armii Putina walczą nie tylko Rosjanie, ale również obywatele krajów dawnego ZSRR, czy Afryki. Ukraińcy udostępnili właśnie nagranie, z którego wynika, że udział w wojnie brał Chińczyk. Twierdzi, że został oszukany, a podpisania kontraktu żałuje.
Wojna na Ukrainie od początku budzi ogromne emocje i przyciąga uwagę całego świata. Jednak nie wszyscy wiedzą, że po stronie Rosji walczą nie tylko jej obywatele. Wśród cudzoziemców walczących po stronie Rosji można znaleźć osoby z różnych zakątków świata.
PiS i Konfederacja w koalicji? Zaskakujące słowa w Sejmie
Najczęściej są to obywatele krajów byłego ZSRR, takich jak Białoruś, Armenia czy Tadżykistan. Pojawiają się także ochotnicy z Bliskiego Wschodu, Afryki, a nawet Europy Zachodniej. Jak się okazuje, na froncie nie brakuje też obywateli Chin. Ukraiński polityk Anton Heraszczenko opublikował film, który przedstawia 25-letniego Wang Wu z Bengbu w Chinach.
Mężczyzna przyleciał ze swojego kraju do Moskwy, a następnie pojechał do Ufy. Stamtąd trafił do wojska w Rostowie, gdzie przez trzy dni odbywał treningi. Zabrano mu telefon, paszport, karty kredytowe i wysłano na front.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podpisanie kontraktu z armią rosyjską było haniebnym wyborem. Bardzo tego żałuję - mówił na udostępnionym filmie.
Twierdził, że nie chciał walczyć i czuje się oszukany. Dodał, że Chiny nie są zainteresowane podpisaniem przez swoich obywateli umowy z armią rosyjską, bo ego kraj "chce spokoju".
Mężczyzna miał należeć do 102. pułku w armii rosyjskiej. Jest on złożony z cudzoziemców. - Większość z nich już nie żyje, a ci, którzy przeżyli, poddali się - twierdzi Wang Wu.
Część cudzoziemców trafia do rosyjskiej armii w wyniku presji ekonomicznej lub braku perspektyw w swoich krajach. Nie brakuje też przypadków, gdy cudzoziemcy są wciągani do walki pod przymusem lub w zamian za obietnicę lepszego życia. Rosja oferuje im obywatelstwo, wynagrodzenie czy inne przywileje, co dla wielu staje się silną motywacją.