Drzewo zabiło malutką Liliankę w parku. Wraca głośna sprawa

117

W 2018 roku w Parku Praskim w Warszawie, drzewo zabiło małą dziewczynkę i zniszczyło zdrowie jej mamie. Jak podkreśla "Super Express", sąd pierwszej instancji uznał, że urzędnicy nie są winni tej tragedii. Ale prokurator i pełnomocniczka poszkodowanej uważają inaczej.

Drzewo zabiło malutką Liliankę w parku. Wraca głośna sprawa
Drzewo zabiło malutką Liliankę w parku. Wraca głośna sprawa (Wikipedia)

Do tragicznego zdarzenia doszło w 2018 roku w parku na Pradze Północ w Warszawie, który jest wpisany do rejestru zabytków. Znajduje się on tuż przy ogrodzie zoologicznym i jest jednym z najpopularniejszych miejsc rekreacyjnych w tej części dzielnicy.

Pani Olga z córką oraz jej partnerem od kilku miesięcy odwiedzali ten park. Ostatni spacer zakończył się tragicznie, bowiem spróchniały konar drzewa zabił malutką Liliankę, a jej mamę Olgę okaleczył na zawsze.

Nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Matka wyszła z dzieckiem do parku, siadła na ławce, żeby nakarmić dziecko i nagle na to dziecko spadło drzewo - tłumaczy w programie "Uwaga" w TVN Robert Wiśniewski, ojciec pani Olgi.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Pracownik ochrony zwrócił im uwagę. Ruszyli na niego z pięściami

Matka z dzieckiem natychmiast trafiły do szpitala w stanie ciężkim. Mała Liliana walczyła o życie przez trzy dni. Zmarła. Natomiast matka z powodu poważnych obrażeń została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej.

Na ławie oskarżonych usiadło trzech urzędników. W lipcu sędzia 2023 roku Dominika Ciszewska uniewinniła Celinę Ch., Agatę M. i Marek P. (ówczesny szef Zarządu Zieleni). Wściekła na ten wyrok była poszkodowana mama dziecka.

Czy to znaczy, że każda matka z dzieckiem wchodząc do parku w Warszawie nie może wciąż czuć się bezpiecznie? To jest stolica Polski, środek miasta a nie środek lasu! - mówiła "Super Expressowi" wzburzona Olga Wiśniewska.

Drzewo zabiło malutką Liliankę w parku. Sprawa wróci na wokandę

To nie koniec tej dramatycznej sprawy z 2018 roku. Apelacje od wyroku pierwszej instancji złożyli prokurator i pełnomocniczka poszkodowanej.

To zdarzenie nastąpiło w wyniku zaniedbań. Materiał dowodowy przemawiał na korzyść pokrzywdzonej. Dlatego złożyłyśmy apelację. Tu nie chodzi o mściwość. A o to, by po tym wypadku inni ludzie mogli czuć się bezpiecznie chodząc po parkach - tłumaczy gazecie mec. Magdalena Baś.
Autor: JAR
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić