W sobotę ratownicy górscy zostali wezwani do turysty, który miał trudności z pokonaniem trasy.
Podejrzewano, że cierpiał na chorobę wysokościową i zabrano go do szpitala - powiedział rzecznik policji.
Jak donosi dziennik "Guardian", dopiero po przetransportowaniu 27-letniego chińskiego studenta na dół, funkcjonariusze zorientowali się, że to ten sam człowiek, który cztery dni wcześniej został ewakuowany z góry helikopterem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Turysta wrócił na szlak, ponieważ zostawił tam telefon i inny sprzęt podczas pierwszej akcji ratunkowej. Media nie informują, czy udało mu się odzyskać te rzeczy.
Wspinaczy ostrzega się, by unikali wędrówek poza sezonem trwającym w lipcu i sierpniu, gdyż warunki mogą być zdradliwe. Szczyt Fudżi, będąca wulkanem, który ostatni raz wybuchł ponad 300 lat temu, jest przez większość roku pokryty śniegiem.
Przeczytaj także: Poszedł w góry z kijem. TOPR ostrzega po tragedii na Rysach
Odpłatne wejście metodą na tłok
Góra Fudżi jest popularnym celem turystycznym, a władze starają się ograniczyć tłok. Od najbliższego lata wstęp na cztery główne szlaki będzie płatny, a koszt wyniesie ok. 30 dolarów od osoby.
Przeczytaj także: Dramat na Rysach. Ciała ofiar przetransportowano do Zakopanego